Strona:Jan Lam - Humoreski.djvu/46

Ta strona została uwierzytelniona.

tym roku życia 180.000 rs. długów. Ale mama jego, pani z Kawkowskich Borczyńska, nauczyła swego jedynaka, jak ma szanować stare panny tego rodzaju, co Fruzia, i objawjać im rozmaite sentymenta, trzymając je wszakże przytem na „wodzy“ i nie kompromitując się bez potrzeby. Ztąd pochodzi, że Fruzia swata na gwałt Elzusię z p. Ewarystem, i że ja jestem gryziony przez pluskwy u Wolfa Mendlowicza w Starym Konstantynowie, ażeby ułatwić pierwsze zbliżenie się przyszłej młodej pary na herbatce u panny Tabickiej — i że w tej chwili uśmiecham się jak złośliwy Mefistofil do ćwiartki papieru, na której to piszę, bo wiem, lub czuję, że p. Dębicki pokrzyżował wszystkie plany kochanej siostruni i że serduszko Elżusi jest jego najpotężniejszym sprzymierzeńcem w tym kierunku. Ale, o tem potem — nateraz prowadzę dalej chronologiczną relację, którą kochanemu doktorowi przyrzekłem i wracam do Isakowic.
Franciszek, jak każdy szlachcic tej kategorji, ma swojego „rezydenta“, ale jakiego! Jest nim porucznik Olgierd Lizdejko (sic), domyślisz się, że Litwin z rodu. Czytałeś może w odpisach najnowszy utwór Mickiewicza, pt. „Pan Tadeusz“. Jest tam klucznik sypiącego się już w ruiny zamku, którego rysopis odpowiada najzupełniej postaci, o której mówię. Figura długa i chuda, jak Don Kiszot, głowa niby