Strona:Jan Lam - Humoreski.djvu/51

Ta strona została uwierzytelniona.

w dworze szalenieckim — obecnie jest tam nierównie ciszej, bo marszałek od kilku lat cierpi mocno na podagrę, i musi kazać wozić się kozakowi z pokoju do pokoju. Zamiast psiarni, trzyma kapelę, nie o wiele od tamtej muzykalniejszą. Składają ją chłopi odkomenderowani do muzyki za pańszczyznę, i zostający pod kierownictwem wysłużonego trębacza od dragonów. Produkcje ich rozpoczynają się o czwartej rano, bo marszałek sypiać nie może. Jednocześnie wszyscy goście otrzymują kawę, każdy w swoim pokoju, a już o ósmej następuje drugie śniadanie, złożone z kilku potraw mięsnych, i z koncertu. O dwunastej obiad i koncert, o czwartej po południu kawa i koncert. o ósmej wieczór kolacja i koncert, a ponieważ każdym razem siedzi się dwie godziny przy stole, więc masz razem ośm godzin jedzenia i muzyki na dobę, a oprócz tego jeszcze, udając się na spoczynek, znajdujesz w swoim pokoju kurczę na zimno, wędliny, butelkę wina, i zegar grający co kwadrans, ażebyś w nocy nie zginął z głodu lub z pragnienia dysharmonji. Co do mnie, oszalałbym albo bym umarł, gdyby mi przyszło żyć dwie doby tym trybem, ale marszałek je, pije i słucha z największą przyjemnością. W ogóle nie znać na nim skutku zbawiennych usiłowań przedsięwziętych przez Czackiego i jemu podo-