na jego zgubę, albo też bronić jakiego wązkiego mostu przed nawałą wrogów, albo z koniem i całym rynsztunkiem rzucić się w otwarte łono ziemi, albo nakoniec, ogarnąć silnemi ramiony cały pęk grotów nieprzyjacielskich, i padając wraz z niemi, utorować współbraciom drogę do zwycięztwa!
Nie uskuteczniłem nic z tego wszystkiego, a po części, nie jest to nawet moją winą, ale winą czasu i okoliczności. Z powodu najpierw wynalezienia broni odtylcowej, winkelriedyzm stracił rację bytu. Przeciw skokom a la Kurcjusz przemawia najpierw p. Boznański, właściciel ujeżdżalni, który pod żadnym warunkiem nie wynająłby konia do takiego eksperymentu, a przyznasz sam, o srogi prześladowco całego rodzaju autorskiego, że nie wypada mi przecież wyjeżdżać na zbawienie ojczyzny, jednokonką; pominąwszy już to, że łono matki ziemi zbyt dręczone dobywaniem nafty, na pożytek c. k. skarbu, ażeby miało jeszcze otwierać się dobrowolnie w celach, nie leżących „w sferze uprawnionych interesów monarchji,“ jak powiada hr. Andrassy. Co się tyczy wązkich mostów, to znam tylko jeden, mianowicie ten, który prowadzi przez Pełtew, naprzeciw cukierni Kosteckiego, ale po pierwsze, nikt go nie atakuje, a powtóre, ani Kokles, ani nikt inny z rodu Horacjuszów nie wytrzymałby
Strona:Jan Lam - Humoreski.djvu/6
Ta strona została uwierzytelniona.