— Bon jour, Monsieur Jeżyński.
— Niechajże pan raczy usiąść!
— O, merci! Je n’aime pas á etre assis.
— Mniejsza o to. Wybaczy pan wszakże, że jako człowiek wiekiem znacznie starszy, zrobię Mu jednę uwagę. Mówię po francuzku, i nie jestem nieprzyjacielem francuzczyzny — najpierw dla tego, że jest to język, którym prawie cały świat przejść można, a powtóre ponieważ broni on nas nieraz od konieczności rozmawiania niemilszym o wiele bełkotem, z kreishauptmanami, gubernatorami i tam dalej. Ale szlachcic, ze szlachcicem, mojem zdaniem,, może kontentować się polską rozmową, i dlatego, jeszcze raz, wybaczy pan, że francuzkiej konwersacji z Nim prowadzić nie będę!
— Tant mieux! Ja także bardzo lubię mówić po polsku. Więc, jak to mówią (tu p. hrabia raczył usiąść) przystępuję do rzeczy. Czy nie mógłbyś pan powiedzieć mi,... e... tego jakie są właściwie interesa majątkowe panny Elżbiety... comment s’appelle-t-elle?... no, tej siostrzenicy pańskiej?
Daję Ci słowo, kochany doktorze, że nie zmieniłem ani jednego wyrazu w tem wiekopomnem przemówieniu p. Borczyńskiego, i że przytaczam je tak wiernie, jak stenograf. Daję Ci także słowo, że tylko zerknąłem, czy nie ma gdzie w pobliżu mojej laski, ale uspokoiłem
Strona:Jan Lam - Humoreski.djvu/68
Ta strona została uwierzytelniona.