Semka, cztery żydówki, dwóch miszuresów, i konewkę wody — a będziesz miał tableau, jakiego i w paryskich teatrach pokazać ci nie potrafią. Najsmutniejszą wszakże stroną całej tragedji było dla mnie, że Józio, przerażony zemdleniem ciotki, i powstrzymany w pierwszym impecie, nie miał czasu dopaść p. Ewarysta i powiedzieć mu do ucha, mojego zdania o całej tej sprawie.
Akt drugi rozpoczął się oczywiście trzeźwieniem Bińci, odszukaniem jej pieska, i długiemi wylewami czułości między temi dwiema istotami, rozumiejącemi się nawzajem, ale przez resztę świata nierozumianemi. Gdy już Fiduś przestał skomleć, a Bińcia mdleć, wszystko skrupiło się na mnie. Pokazało się, po francuzku i po polsku, że jestem najobrzydliwszym i najstraszniejszym z tyranów, że Elżbieta, ginąc z miłości dla p. Ewerysta, boi się wyznać to z obawy, iż mógłbym zamknąć ją na wieki do klasztoru, że zagradzam przyszłość jedynemu z dwojga dzieci nieboszczki rodzonej mojej siostry, że Borczyński i Kawkowscy byli na świecie, kiedy jeszcze o Jeżyńskich i Wielobrodzkich nikt nie słyszał, i kiedy jeszcze król Ćwioczek zaledwie w pierwszych majtkach chodził, i że Bińcia w ogóle tego wszystkiego nie przeżyje, ale umrze bez żadnej delaty, tu zaraz, na połamanej i podartej kanapie p. Wolfa
Strona:Jan Lam - Humoreski.djvu/71
Ta strona została uwierzytelniona.