Strona:Jan Lam - Humoreski.djvu/75

Ta strona została uwierzytelniona.

rowym kuchtą, i że nie raz doświadczyliśmy tego w ciągu naszej podróży, a nigdy Elżusi nie przyszło na myśl stać nad nim i zaglądać do jego rondlów, aż dopiero teraz, kiedy p. Modest miał być na obiedzie. Uśmiechnąłem się na tę myśl i powiedziałem do Józia, że nie przypuszczam, ażeby jego siostra po sześcioletnim pobyciu na pensji we Lwowie mogła dać jakie pożyteczne instrukcje Semkowi w jego obecnym kuchennem posłannictwie. Józio rozśmiał się także i fizjonomje nasze wyrażały jak najlepszy humor, kiedy naraz drzwi się otworzyły i stanęła w nich, z rękami wpartemi w boki, Bińcia Tabicka.
— A pięknie, bardzo pięknie! Zrobić burdę karczemną, ubliżyć damie i śmiać się potem do rozpuku! Potrzeba w istocie wychować się między opryszkami w Karpatach, ażeby zdobyć się na takie bohaterstwo!
— Bińciu, Bińciu, uspokój się, albo wejdź przynajmniej do pokoju, bo jeszcze się cały Stary Konstantynów zbiegnie tutaj, jak na jakie widowisko. Proszę cię siostruniu!
— Nie siostruniaj ty mię, obejdzie się bez tego, niech przynajmniej ludzie nie wiedzą, jaką mam godną parentelę! Cha cha! Wiem ja już wszystko, sprowadziliście tutaj tego jakiegoś skrybenta z Warszawy i chcecie mu sprzedać dziecko mojej siostry! Wiem ja, wiem, ta-