Bińcia nagle usiadła na kanapie, spuściła skromnie oczy i szepnęła, jak pensjonarka:
— W istocie... Borczyńska wspominała mi o tem parę razy.. ale.. jest zawsze pewna różnica wieku...
— No, jest tam jakaś różnica (i w istocie jest, o całych 35 lat, ale tego nie uważałem za stosowne nadmieniać), ale czy podobna dobierać małżeństwa tak, ażeby zawsze pan młody i panna młoda byli w jednym wieku? Oto np. ja, gdybym się chciał żenić, wziąłbym osobę o dwadzieścia lat młodszą odemnie i wcaleby mię nie raziła ta różnica. To samo może się stać w odwrotnym stosunku. (Tu Józio nie mogąc zapewne dłużej zachować miny serjo, wyszedł z pokoju).
— To bardzo rozsądne zdanie! Pragnęłabym, ażeby cię Borczyńska słyszała, ona ma bardzo wiele szacunku dla ciebie i żałuje zawsze, że ma tak mało sposobności pomówić z tobą.
— Przy najbliższej sposobności nie omieszkam wyłuszczyć jej moje poglądy w tej materji. Ale, à propos, możebyś została na obiad z nami?
— Nie mogę, prosiłam Borczyńską do siebie. Drogi, kochany bracie (tu rzuciła mi się na szyję), prawda że się gniewasz?
— Ja? A to czego?
— To przyjdziesz na herbatę dziś wieczór?
Strona:Jan Lam - Humoreski.djvu/78
Ta strona została uwierzytelniona.