Jednego tylko p. Borczyńskiego nie tknął mi dr. Smollett — jest to typ tak specjalnie Wołyński, że publiczność angielska byłaby się przecież połapała z kim ma do czynienia. Abramko p. Janickiego ocalał także jakimś cudem, ale za to pluskwy ze starego Konstantynowa rozgościły się po wszystkich zajazdach angielskich.
Potrzebaż jeszcze dłuższego wywodu, ażeby wykazać, jak okropnie zostałem pokrzywdzonym przez humorystę angielskiego? Czy może mię kto podejrzywać, że raczej ja z mojej strony dopuściłem się rabunku na utworze dr. Smolletta? Powołuję się na fakt notoryczny, że naszkicowane przezemnie postacie są wołyńskiemi, a nie angielskiemi. Zresztą, widziano już wprawdzie nieraz Wołyniaków zanglizowanych, ale zwołyniaczonego Anglika nikt jeszcze nie widział.
Pozostaje mi więc jeszcze tylko, dla uzupełnienia obrony mojej, a raczej oskarżenia, rozprawić się z tą okolicznością, że w istocie wszystkie encyklopedje i podręczniki literatury utrzymują zgodnie, iż dr. Tobiasz Smollett umarł w Liwornie, 21. października 1770 roku, w 51szym roku swego życia. Jest to okoliczność o tyle niedogodna, że sprawia pewną lukę chronologiczną w żelaznym łańcuchu moich rozumowań. Ale opowiem szanownemu czytelnikowi anegdotę, która pozorną tę sprzeczność wyjaśni przez analogję.
Strona:Jan Lam - Humoreski.djvu/94
Ta strona została uwierzytelniona.