Strona:Jan Lam - Idealisci.djvu/006

Ta strona została uwierzytelniona.
ROZDZIAŁ I.


Był to wieczór podwójnie uroczysty w domu p. Podwalskiej. Wydobyto najpiękniejszy serwis porcelanowy do herbaty i przystrojono ręce usługującego przy niej Macieja czy Michała, świeżemi białemi rękawiczkami. Polecono kucharce szczególną baczność na kotlety, zrobione podług pewnego przepisu, a pani Podwalska sama od czasu do czasu zaglądała do kuchni, czy wszystko jest tak, jak być powinno. Ksiądz Zygmunt Stodolski jadał tę potrawę z wielkiem upodobaniem, a ksiądz Zygmunt Stodolski miał tego wieczora, przy sposobności pierwszego majowego nabożeństwa do Matki Boskiej „naukę“ tak piękną, powiedzianą tak wymownie i głosem tak prosto idącym do serca, że pani Podwalska wróciła z kościoła cała we łzach i od głośnego łkania zaledwie zdołała zadysponować wieczerzę.
Nadzwyczajne to wzruszenie łatwem było do pojęcia dla każdego, co wiedział, że przepyszne kwiaty, zasłony muślinowe i inne ozdoby kaplicy kościelnej, w której odbywało się nabożeństwo, były darem pani Podwalskiej, że komża i stuła, w której ksiądz Zygmunt głosił słowo boże, były dziełem jej ręki, i że skromne te jej ofiary, na ołtarzu pańskim złożone, znalazły tego dnia większe uznanie i słodszą nagrodę, aniżeli jej pragnąć i oczekiwać śmiała pobożna dawczyni w pokorze chrześcijańskiego ducha. Ksiądz Zygmunt bowiem, mówiąc o Matce Zbawiciela, jako o ideale niedoścignionym wprawdzie, lecz podnoszącym kobietę chrze-