Strona:Jan Lam - Idealisci.djvu/055

Ta strona została uwierzytelniona.

wymówiwszy sobie znaczną tantiemę, prowadził sprawę pilnie i wytrwale, wygrał i uzyskawszy niepodległość materyalną jaką taką, zamknął się i położył się spać, nie wstając jak chyba w bardzo odległych od siebie terminach, i odmawiając stanowczo podjęcia się nadal jakiejkolwiek sprawy. W domu utrzymywano, iż p. Skryptowicz pracuje niezmiernie, ale nikomu jeszcze, a więc i mnie, nie udało się dociec, nad czem pracował p. Skryptowicz. Oprócz tej reputacyi miał p. Skryptowicz jeszcze także sławę bezwzględnego wyznawcy filozofii epikurejskiej, niezmiernego materyalisty, cynika — oczywiście nie w greckiem, anti-epikurejskiem znaczeniu, bluźniercy i w ogóle posiadacza wszystkich niecnót Lucypera w wyższym jeszcze stopniu niż p. Zamecki, oprócz jednej niecnoty, której ten ostatni posiadał więcej, tj. oprócz złota.
— No, i cóż ty na to powiadasz? — zagadnął go p. Tadeusz po chwili milczenia.
— Ja? Przyznam ci się, że wolałbym... nic ci nie powiedzieć. Kto radzi, bierze odpowiedzialność na siebie za skutek rady, a na wszelki wypadek, naraża się na złe jej przyjęcie.
— Moja ty wyrocznio delfijska, nie baw się w teorye, i nie zrzędź, ale odpowiadaj mi wprost na moje pytania. Helena jest twoją siostrą cioteczną?
— Tak.
— Cóż sądzisz o moim projekcie?
— Hm, ty masz lat czterdzieści, ona dwadzieścia ośm; ty masz majątek, ona nie ma ani grosza. Obliczyłem, iż Stodolscy et consortes zjadają od dziesięciu lat codzień po parę cegieł z kamienicy mojej ciotki. Cegieł było. nie wiele, i wystarczy im tego zaledwie do końca roku. Ty, jak widzę, lubisz piękne twarze, a ona...
— Cóż ona, chciej mówić bez sarkazmów.
— Mój Tadeuszu — rzekł pan Karol zmienionym tonem, i wypróżniwszy kufel piwa — rada moja jest ci niepotrzebną, bo zdaje mi się, że już powziąłeś postanowienie nieodwołalne. Co się tyczy Heleny, zaręczam ci, że znam ją