Strona:Jan Lam - Idealisci.djvu/062

Ta strona została uwierzytelniona.

nej próźni, takiej jaką krytyka zagraniczna wyrzuca czasem naszym pejsażystom, podziwiając ich oraz, że umieją robić obrazy z „nic“ tak absolutnego. Po jednej stronie drogi wznosiła się wolna pochyłość, którą zajmował szaro-zielony ugór, pozbawiony wszelkich bujniejszych śladów wegetacyi. Po drugiej stronie było nieco łąk, także niezbyt hojnie uposażonych od natury, za niemi potok, a dalej znowu wolna pochyłość podzielona na czarne i zielone smugi, stosownie do wcześniejszego lub późniejszego gatunku zboża, jakiem ją zasiano. Nigdzie drzewa, krzaku, ani innego jakiego punktu oparcia dla strudzonego oka. Jedynym śladem żywych istot były nędzne sztuki bydła, pasące się tu i owdzie na ugorze, strzeżone przez dzieci w ubogiem, brudnem, płóciennem ubraniu. Dzieci te wszystkie były podobne do siebie — włos jasny, oko niebieskie lub siwe, wzrok idyotyczny, kształty wynędzniałe albo nabrzmiałe chorobliwie. Serce ściskało się na myśl, że ludzie mogą rodzić się, wzrastać, żyć i umierać nie widząc nigdy nic, oprócz tej pustyni ciągnącej się w prawo i w lewo, której uprawa świadczyła tylko, jak wiele człowiek od niej wymaga, a jak mało jej daje. Podróżni nasi czynili melancholiczne uwagi nad wpływem, jaki wywierać musi otoczenie podobne na charakter ludu, zamieszkującego te nieożywione niczem obszary, i szukali odbicia idyotycznego pejsażu w oczach pastuszków, których spotykali. W ten sposób droga zbliżała się do wsi, świadczyła o tem chata stojąca samotnie na łące nad potokiem, zaledwie ogrodzona, z walącemi się zabudowaniami gospodarskiemi. Jedna, jedyna wierzba wyciągała nad nią w niebo swoje chude pręty, jak gdyby wołała o pomstę za swoje towarzyszki, z których ostatnia zapewne tej zimy padła pod siekierą, bo zima była nielitościwie ostra. Na łące bielało się parę gęsi, a koło nich siedziała na trawie mała dziewczynka, otulona podartą w łachmany koszulką z grubego płótna. Dziewczynka ta miała włosy i oczy czarne, rączęta i nóżki drobne, i była tak niepodobną do ogólnego typu, spotykanego w tych stronach, jak krajobraz z weselszych okolic do pustyni rozlegającej się wkoło. Widok koni