Strona:Jan Lam - Idealisci.djvu/107

Ta strona została uwierzytelniona.

później dopiero znajdą życzliwe, przyjazne serca; pojmuję jaka to rozkosz kochać kogoś, co mało albo i żadnej miłości nie znalazł na świecie. O, gdyby Wacław wiedział....“
— Do miliona cherubinów i serafinów! — zawołał p. Karol. — Że też te dziewczęta, ledwie od ziemi odrosną, zaraz zaczynają się kochać! Ten dokument jest jasny, naiwny i niewinny, jak tylko być może, i doprowadza mię do rozpaczy. Gdzieś u licha wszystko się kocha, na wszystkie strony! Cóż teraz począć z tym fantem, zwłaszcza gdy sama powiadasz, że ten panicz jakoś nie odwzajemnia uczuć Helenki?
— Przynajmniej, jak sądzę, nie dał jej tego do poznania.
— To jeszcze dosyć dobrze świadczy o nim. Wszak musi wiedzieć, jak znaczny posag będzie miała Helenka?
— Nie wie. Ona sama nie wie o tem, wszak kazałeś ukrywać to przed nią. Ale cóż przeszkadza jej posag?
— Nic lubię młodych ludzi, których afekta serdeczne jakoś tak mimowoli kierują się w stronę większej paczki banknotów. Kto się kocha, powinien się żenić, a kto się żeni, powinien mieć własny kawałek chleba, którym podzieli się z żoną. Chwalę niezmiernie dawny obyczaj niektórych krajów, według którego nie dawano córkom nic, oprócz wyprawy.
— Według twoich zasad, wszystkie posażne panny byłyby skazane na celibat.
— I wyszłyby na tem lepiej, niż na mężach, zwabionych groszem. Bądź co bądź, muszę się wdać w tę sprawę Helenki, i wyjaśnić ją, póki czas.
— Zmiłuj się, ty z pewnością zrobisz coś szorstkiego, niedobrego....
— Pani dobrodziejka raczy uważać swojego męża jako niedźwiedzia z białowiezkiej puszczy. Niech i tak będzie. Mimo to przyznasz, że jeżeli Roliński nie kocha Helenki, tysiąc razy lepiej będzie dla niej samej, jeżeli marzenia jej przerwane będą wcześniej, a na to najlepszym jest środkiem, aby go przestała widywać.