Strona:Jan Lam - Idealisci.djvu/115

Ta strona została uwierzytelniona.

się o jedną kopię w tych rozmiarach, i zawiesił ją sobie w pokoju, ażeby się chwalić przed kolegami. Nie lubię tego, nie lubię. Dzień dobry panu, panie Roliński — dodał głośno. — Dziwi to pana, jak widzę, oglądać mię o tej porze? Niech się pan uspokoi, koniec świata jeszcze daleko, a ja pójdę spać po południu. Pracuję, piszę zwykle w nocy, a w dzień spoczywam. Nie zgadzam się z tymi, którzy twierdzą, że mój sposób życia nie zgadza się z naturalnym porządkiem rzeczy. Gdyby ludzie mieli kolejno wstawać rano, a kłaść się wieczór, nie byłoby na ziemi okolic zamieszkanych, w których dzień i noc trwają po trzy miesiące. Zresztą, kto wie, czy na biegunie północnym nie ma jakiego lądu zaludnionego, ze znośnym klimatem, a tam przecież dzień i noc trwają po pół roku. Nakoniec, właśnie o tym czasie, o którym ja udaję się do snu, słońce zachodzi w San Francisco i w Honolulu. Rozrzerzenie wiadomości jeograficznych rozwiało wiele przesądów. Gdyby Kopernik żył za naszych czasów, i gdyby widział na własne oczy, że pod 75 stopniem północnej szerokości słońce zamiast wschodzić i zachodzić, kręci się w kółko po niebie całemi tygodniami, a potem niknie na długo, nie miałby najmniejszej zasługi dowodząc, że słońce nie biega naokoło ziemi co dwadzieścia cztery godzin. Pan, jak widzę, przygotowujesz się do egzaminów?
— Już je zdałem, niestety — teraz potrzebaby pomyśleć o dalszem wykształceniu się w moim zawodzie. Muszę wyjechać za granicę — dodał Wacław z westchnieniem.
— Oczywiście, u nas z kilkudziesięciu katedr w kraju wykładają, że przodkowie Indyan i Murzynów, którzy nic nie wiedzieli o przyjściu Zbawiciela przed przyjściem Kolumba i Vasco de Gamy, za tę karygodną ignorancyę swoją smażą się w piekle, podczas gdy Torrequemada i Arbuez poszli prosto do nieba — ale za to nie mamy ani jednej katedry technologii chemicznej. Pan zajmujesz się specyalnie chemią?
— Nie wyłącznie, chociaż mam szczególne zamiłowanie w tej umiejętności. U nas trudnoby znaleźć kawałek