Strona:Jan Lam - Idealisci.djvu/130

Ta strona została skorygowana.

siad „wyszumiał się“ i z zamiłowaniem dzielił swój czas między książki i gospodarstwo, rzadko kiedy opuszczając Kruchówkę dla wycieczki dalszej niż do Rymiszowa. Ksiądz Chyżycki, mimo pewnej skłonności do lekkiego sarkazmu, zapatrywał się życzliwie na cały świat, i nie robił wyjątku w tej mierze co do p. Alfreda, ale owszem lubił go bardzo. Jedna tylko pani Helena nie podzielała ogólnego zapału, i miała zawsze coś do wyrzucenia p. Alfredowi. Kiedy dr. Chimerski zachwycał się jego świeżą, piękną, męzką postacią, ona robiła uwagę, że p. Alfred sam zanadto jest przeświadczonym o tej swojej zalecie, że zbyt troskliwie i widocznie zajmuje się swoją powierzchownością, i że nie widziała nic śmieszniejszego nad te wszystkie sposoby i sposobiki, za pomocą których stara się ukryć pierwsze, przedwczesne ślady łysiny na swojej głowie. Kiedy p. Tadeusz powtarzał z zadowoleniem, że Zgorzelski ustatkował się, i że objawia więcej rozumu, niżby to można było przypuszczać dawniej, ona oświadczała wprost, że nie wierzy w tę poprawę, i że ptaszek tego rodzaju przy lada sposobności zacznie znowu zgrywać się w karty i robić długi, a co się tyczy jego rozumu, to ten musi być ukrytym bardzo głęboko, bo nie ma nic nieznośniej czczego i płaskiego nad jego rozmowę. P. Tadeusz nie mógł jej wyrządzić większej przykrości, jak kiedy nalegał na to, ażeby Zgorzelski towarzyszył jej w przejażdżkach konnych, które odbywała z polecenia dr, Chimerskiego, a w których Wanda nie mogła brać udziału, bo nie jeździła konno, ale tylko z doróżki podziwiała, jak cudnie Alfred prezentował się na swoim gniadym wierzchowcu, słynnym z bajecznych skoków przez rowy, płoty i bramy, na których widok biedna panienka omal nie mdlała. Wanda była główną przyczyną niechęci pani Heleny ku Zgorzelskiemu, i kiedy raz ks. Chyżycki nadmienił, że Alfred ma bardzo dobre serce, zaprzeczyła temu stanowczo.
— Jeżeliby miał choć odrobinę serca, nie dręczyłby tak ubogiej dziewczyny, w której niby się kocha. Jest to zarozumiały g...., któremu pochlebia to, że wszyscy widzą jej słabość dla niego, i który nie jest zdolnym odpłacić jej