Strona:Jan Lam - Idealisci.djvu/135

Ta strona została skorygowana.

zawsze kończy się nieposłuszeństwo. Co miał zarobić doktor, dobry patryota, osiadły na miejscu i żywiący się uczciwie na ojczystej glebie, to zarobi Karlsbad a doktor nie dostanie ani honorarium, ani honorów, ani piwa, ani szlema, ani żadnej rzeczy, która mu się słusznie należy według statutów klubu.
— Jeżeli „klub“ chce się mnie pozbyć, ażeby mógł bez żadnej nad sobą kontroli dawać młodym ludziom zły przykład zalewania się piwem i zgrywania się o drobną monetę, to natychmiast wkładam amazonkę i jadę. Pan pija piwo? — dodała, zwracając się do Wacława.
— Nie, pani.
— O, infauste adolescens! — zawołał doktor — nie znasz pan jednej z najwyższych rozkoszy w życiu!
— Nie znasz pan jednego z najszkaradniejszych nałogów — poprawiła pani Helena. — A czy jeździ pan konno?
— Nie jestem sportsmanem, ale....
— Ale jeździsz pan? To doskonale! Dam panu sposobność wyświadczenia wielkiej przysługi panu Zgorzelskiemu, którego, jak pan widzisz, niepokoi już myśl, że będzie musiał zrzec się nadziei wygrania jednej części papierowego guldena z wiska, a rozegrania się o resztę w maczka, albo w dyabełka. Tadeusz ma bardzo lojalne i systematyczne zwierzę w swojej stajni, na którem będziesz mi pan towarzyszył, a panu Zgorzelskiemu damy urlop.
I pomimo błagalnych spojrzeń panny Wandy, pani Helena zadzwoniła, i kazała osiodłać konie p. Zameckiego, poczem wyszła przebrać się w amazonkę. Ale na progu zatrzymała się na chwilę.
— Zapomniałam, że należy wam się wkrótce czarna kawa! Wandziu, moje serce, musisz koniecznie zastąpić mnie i zostać się dzisiaj na gospodarstwie. Ten nieznośny Wincenty potrułby ich tutaj swoim dekoktem! Od czasu jak umarła stara poczciwa Prylińska, w całym domu nie ma komu zrobić kawy. Nie zapomnij Wandziu dać Tadeuszowi jego ulubioną filiżankę, wiesz, tę wielką srebrną z naszemi cyframi, bez której nie rusza się w drogę!