Strona:Jan Lam - Idealisci.djvu/145

Ta strona została skorygowana.

uwalniając się łagodnie od pieszczot żony i chwytając powietrze pełnemi piersiami.
— Co to jest kwas sinowodowy, panie konsyliarzu? — zapytała pani Helena, nieco uspokojona.
— To, co nazywają zwykle kwasem pruskim. Jest to piorunująca trucizna, zawarta między innemi w pestkach rozmaitych owoców, osobliwie zaś w gorżkich migdałach, które jej zawdzięczają swój zapach. Kilka kropli tego kwasu wystarcza, ażeby zabić człowieka.
— W istocie — zauważyła pani Zamecka, powąchawszy kieliszek swojego męża — odór tej śliwowicy przypomina mi coś, nakształt wawrzynowych kropli, albo gorżkich migdałów. Jakże ty możesz być takim nieostrożnym, takim niedobrym — dodała zwracając się do męża — ażeby brać do ust coś podobnego! O, skończyło się, ostatni raz ten nektar pojawił się dzisiaj na stole, chociażbyś się miał gniewać. Wolę cię widzieć zagniewanym, niż otrutym, ty, ty, niepoczciwy, kochany....
Tu nastąpiły nowe pieszczoty, którym nie bronił się p. Tadeusz. Po chwili dopiero rzekł z uśmiechem.
— Facecye, moja duszko, konsyliarz straszy się niepotrzebnie. W całej beczce śliwowicy nie wiem, czy jest jedna kropla kwasu sinowodowego. W kroplach wawrzynowych jest go dziesięć razy więcej, a zapisują je dzieciom.
— Nie można tego nigdy orzec z pewnością, ile trucizny zawiera się w danym razie w pewnej kombinacyi organicznej, dlatego też niechętnie zapisujemy leki tego rodzaju, bo nie da się przewidzieć, w jakim stosunku trucizna znajdować się będzie do wody i innych części składowych leku. Potrzebaby pierwej robić analizę chemiczną w aptece. To pewna, że sposób preparowania śliwowicy sprzyja niezmiernie rozwijaniu się kwasu pruskiego.
— Jak to, sprzyja? — zapytała pani Zamecka naiwnie.
— Musiałbym panią znudzić całym traktatem o chemii...
— Nie znudzę się z pewnością. Gdybym nie była zbyt starą, uczyłabym się chemii z przyjemnością, już dlatego samego, że to pozytywna wiadomość, a ja chciałabym raz