Strona:Jan Lam - Idealisci.djvu/154

Ta strona została skorygowana.

mam pieniędzy. Wszystkie sposoby tak są wyczerpane i wszystkie struny tak naprężone, że nie mogę teraz nic zrobić. Radź jak możesz i wracaj prędko. Raz jeszcze przypominam ci Drozdowską i Karola“.

Pan Alfred podarł tę karteczkę w drobne kawałeczki, które jeden po drugim wyrzucał z bryczki, a zajechawszy na stacyę, kupił bilet i bezzwłocznie wyjechał do miasta, gdzie zostawiliśmy pana Skryptowicza niezmiernie przygnębionego, widzialnego w dzień i śpiącego w nocy, i zapowiedzieliśmy ztąd ważne następstwa dla dalszych rozdziałów tej powieści.




ROZDZIAŁ VII.


Dwie godziny jazdy koleją żelazną dzieliły Rymiszów od miasta, które było celem wyprawy pana Alfreda Zgorzelskiego; wyjechawszy wszelako po zachodzie słońca, nie mógł tam przybyć wcześniej, jak o godzinie pierwszej w nocy. Każdy człowiek nieuprzedzony przyzna, że nie była to pora do załatwienia jakichkolwiek interesów, i że pan Alfred nie mógł uczynić nic innego po przyjeździe swoim, jak tylko położyć się spać, co też uczynił. Niemniej też, jak się spodziewam, przyzna każdy człowiek nieuprzedzony, że wstawszy nazajutrz rano, p. Alfred nie mógł w odpowiedniejszy sposób przystąpić do załatwienia swoich czynności, jak tylko powołując faktora hotelowego, i polecając mu, ażeby na godzinę dwunastą sprowadził owego Bergera, a na godzinę pierwszą owego p. Gomułowicza, o których wiemy, iż powinni byli w szczególniejszym stopniu zwracać na siebie uwagę najprzystojniejszego z bohaterów niniejszej powieści. Jeżeli wszakże ów człowiek nieuprzedzony, do którego sądu odwołałem się już dwa razy, jest człowiekiem w istocie nieuprzedzonym, nie zaś czemś nakształt recenzenta teatralnego w piśmie politycznem, to przyzna on mi także, że młody i przystojny kawaler, wpadający raz na