Strona:Jan Lam - Idealisci.djvu/168

Ta strona została skorygowana.

nić, że p. Alfred postarał się o wielki zapas wina i lodu, i że, ponieważ nie grano zbyt wysoko, reszta sumy zmienianej rano w cukierni wystarczyła mu mimo dość grubych strat do utrzymania całej kompanii w jak najlepszym humorze. Bardziej ciekawem byłoby, gdybym umiał opowiedzieć, jakim sposobem Niunio i Siunio potrafili bawić p. Mizerkową, póki się gra nie skończyła, co trwało bardzo długo, jak się zaraz dowiemy. Mimo najszczerszych chęci atoli nie potrafiłbym zdać z tego sprawy, i w istocie wyznać muszę, że ze względu na wzmiankowaną już jednostronność wykształcenia tej damy, nie mam najmniejszego wyobrażenia, o czem tak długo rozmawiano. Wiem tylko, że od czasu do czasu który z grających mięszał się do rozmowy, i że słychać było, zwłaszcza ile razy odezwał się p. Pepi, głośne wybuchy śmiechu. Powodem tej wesołości bywały dwuznaczniki, prawdziwe lub urojone, jakich znajdzie pełno w „Wielkiem Bractwie“ i w innych „salonowych“ komedyach, zdobiących naszą literaturę dramatyczną temi czasy. Do tych źróoeł dobrego tonu i prawdziwego, rodzimego humoru polskiego, wykluczającego „obce żywioły“, zmuszony jestem odesłać każdego pragnącego informacyi co do sposobu bawienia się w towarzystwie dystyngwowanem. Dla naszej powieści godnem uwagi było tylko to, że poruszono na nowo sprawę młodej osoby, o której twierdzili poprzednio hr. Józio i p. Pepi, że jak jedna kropla wody do drugiej podobną jest do p. Zameckiej.
— Niunio, którego bacznemu oku nie ujdzie żadna piękność, musi znać tę gracyę! — zauważał hr. Józio.
— Są trzy gracye — dodał p. Pepi — widuję ją bowiem zawsze w towarzystwie dwóch innych młodych dziewcząt.
— Znam wszystkie trzy doskonale — oświadczył kategorycznie Niunio. — Jedna blondynka, a dwie brunetki.
— Dwie blondynki, a jedna brunetka — rzekł p. Pepi — nie znasz ich widocznie.
— Otóż znam: jedna brunetka jedna szatynka, a je-