Strona:Jan Lam - Idealisci.djvu/185

Ta strona została skorygowana.

lowi — nie jesteśmy sami. Czy nie lepiej byłoby pomówić in camera charitatis o tak delikatnej materyi?
— Przeciwnie, mojem zdaniem jest to bardzo niedelikatna materya, i z którą charitas nie powinna mieć nic do czynienia. Mówiłeś mi pan, ale siadajże tymczasem, panie Adamie, mówiłeś pan, że pisarz pokątny Gomułowicz proponował panu nabycie wekslu, opiewającego na 25.000 zł. i podpisanego przez p. Tadeusza Zameckiego, przez panią Helenę Zamecką i przez kogoś trzeciego?
— Przepraszam — odezwał się p. Alfred głosem cokolwiek niepewnym — zdaje mi się że przeszkadzam... pozwól pan, że pana pożegnam...
— Tam w bramie — rzekł p. Karol zwracając się do pieca, jak gdyby tylko jemu a nie komu innemu chciał udzielić tej informacyi — w bramie czeka komisarz w towarzystwie kilku żołnierzy policyjnych. Są to niegrzeczni ludzie, którzy często nie pozwalają człeku pożegnać się wtenczas, gdy mu najbardziej pilno do domu. Otóż panie Adamie, chciałeś pan zasięgnąć mojej rady jako prawnika, przyjaciela i towarzysza broni, w sprawie owego wekslu. Na to odpowiedziałem panu, że przyjaciel nasz wspólny, p. Tadeusz Zamecki, posiada w bankach tutejszych tak znaczne kapitały, nieobciążone żadnemi należytościami, że śmiesznością byłoby z jego strony pożyczać pieniądze na wysoki procent. Ergo, jeżeli istnieje weksel z jego podpisem, weksel ten musi być i jest sfałszowany. Radzę fałszerzowi, ażeby zaniechał swego zamiaru, bo dostanie się do kryminału. Radzę ludziom, którzy wnoszą niepokój w uczciwe rodziny i którzy znieważają kobiety, ażeby ponumerowali swoje kości, a to w celu tem łatwiejszego ich pozbierania, gdy będą połamane. A teraz, panie Adamie, chciejcie pożyczyć mi swojej laseczki!
Pan Karol podczas ostatnich słów swoich poszedł był do okna, otworzył je był szeroko i pozdejmował doniczki z kwiatami, które na niem stały, lokując je na komodzie znajdującej się opodal. Uskuteczniwszy to, wziął z rąk zdu-