Strona:Jan Lam - Idealisci.djvu/187

Ta strona została skorygowana.

czała tak potężna rezerwa, a i bez tego, napędziłem mu okropnego Piotra. Ręczę, że ogląda się na wszystkie strony, czy go policya nie chwyta za kołnierz.
Po odejściu p. Tetrzyckiego, który mieszkał daleko za miastem, a z zasady pogardzał doróżkami i fiakrami i musiał tem bardziej spieszyć się do domu, p. Skryptowicz zawiadomił rodzinę, iż nazajutrz rano wyjeżdża na wieś. Wiadomość o niezwykłych warunkach, wśród których pan Zgorzelski dostał się był na podwórze i na ulicę, rozeszła się już była w całej kamienicy. Pani Skryptowiczowa dziękowała niebiosom, że się na tem skończyło, córki jej utrzymywały, że ojciec jest okropnym gorączką, i że bądź co bądź, można było „tego pana“ w delikatniejszy sposób nauczyć rozumu. Jedna tylko Helenka zadziwiła wszystkich oświadczając nagle z wielką namiętnością, że „temu panu“ należała się jeszcze lepsza lekcya i że ona gdyby mogła, byłaby go zabiła. Właściwego przebiegu i powodu rozprawy z p. Zgorzelskim nie znał nikt, oprócz pana Karola i pana Tetrzyckiego.




ROZDZIAŁ VIII.


P. Skryptowicz przybył nazajutrz do Rymiszowa w podwójnej misyi. Postanowił był rozmówić się z p. Zameckim o tem co począć z Helenką, której melancholię miał na swojem sumieniu, i rozmówić się z p. Zamecką o odkryciach, które poczynił był przypadkiem za pośrednictwem p. Tetrzyckiego. Dowiedział się na samym wstępie, że p. Tadeusz zaledwie wstał z łóżka po kilkodniowej słabości, i że teraz dopiero oddano mu jego list, donoszący lakonicznie o serdecznych cierpieniach Helenki i o wszystkich wynikach tych cierpień.
— W kimże się kocha ta mała? — zapytał pan Zamecki.