Strona:Jan Lam - Idealisci.djvu/196

Ta strona została skorygowana.

— Nic, nic! Ale... boję się Zgorzelskiego, on gotów do wszystkiego i potrafi... potrafi przedstawić wszystko tak, że mu uwierzą...
— Teraz wiem już, co chciałem wiedzieć — rzekł p. Karol, wstając z ławeczki. — Wracajmy do zamku.
— Co wiesz, co chciałeś wiedzieć? — zawołała p. Zamecka zaniepokojona.
— To, że Zgorzelski jest o połowę mniejszym oszustem i oszczercą, niż przypuszczałem. Jesteś złą, niegodziwą kobietą, ale przejrzałem cię na wskróś, i postąpię, jak to uznam za stosowne w tym wypadku. Nie załamuj rąk i nie płacz, bo oto idzie Tadeusz z hr. Rozumowskim.
— Więc powiesz Tadeuszowi?
Zapytanie to było wypowiedziane z pozornym spokojem a iskrzącym wzrokiem tygrysicy, gotującej się do skoku na upatrzoną ofiarę. P. Karol w odpowiedzi podał p. Zameckiej ramię w sposób nader uprzejmy.
— Chodźmy naprzeciw tych panów — rzekł. — Nie, nie powiem nic Tadeuszowi — dodał, patrząc z boku na Helenę. — Powiem mu zupełnie co innego.
— Czy można wiedzieć, co mu powiesz?
— Powiem mu, że ponieważ nie ma krewnych ani bliższych, ani dalszych w tym stopniu, który uprawnia do spadku, powinien zrobić testament, ażeby po jego śmierci całego majątku nie zabrała niegodna żona, jak to przepisuje kodeks prawa cywilnego w takim razie. Szkoda Rymiszowa dla p. Zgorzelskiego, a może i dla jakiej pzyszłej pani Zgorzelskiej.
Madame j’ai l'honneur de vous présenter mes respects — zawołał oddalony już tylko o kilka kroków hr. Rozumowski, z eleganckim ukłonem. Pani Zamecka podała mu rękę z ujmującym uśmiechem, uwalniając swoje ramię od podpory, jakiej mu użyczał p. Karol. Pan hrabia rozpoczął z panią domu rozmowę o pięknościach jej zamku i ogrodu, o potrzebie odwiedzenia wód zagranicznych i o innych przedmiotach tego rodzaju. Pani Zamecka była bardzo ożywioną, i czarującą dowcipem i wesołością. Szli oboje przodem,