Strona:Jan Lam - Idealisci.djvu/250

Ta strona została skorygowana.

logu lub w czynie. Dzięki temu fortunnemu przypadkowi, autorowie ci mogą na autentycznych zupełnie podstawach wskazać najtajniejsze psychologiczne sprężyny i pobudki działań, podczas gdy ja niestety, ilekroć nie przychodzi mi w pomoc dyalog, lub dziennik zawierający zwierzenia się poufne, zmuszony jestem posługiwać się domysłami opartemi na szczegółach, jakie zwykłym rzeczy ludzkich trybem dojść mogły do mojej wiadomości. I w tej chwili więc, gdy pani Helena przechadzała się szybko po długich i cienistych alejach ogrodu rymiszowskiego, z niespokojnego jej chodu, z częstego zatrzymywania się i innych zewnętrznych wskazówek domyślam się, że była bardzo poruszoną, i że walczyły z sobą w jej umyśle najsprzeczniejsze uczucia i popędy. Co ją poruszało, jakiego rodzaju były sprzeczne myśli, które ją szarpały, to już po części wiemy, po części zaś możemy wnioskować z treści jej dziennika. Scena w lesie z Alfredem, w której dała mu tak wyraźnie uczuć swoją wyższość i pogardę, bynajmniej nie zmieniła i zmienić już nie mogła prawdziwej lub urojonej namiętności, na którą składały się i dawniejsza skłonność, i przewrotne rozumowania, których byliśmy niedyskretnymi świadkami. Scen takich odbyło się już niemało między panią Zamecką a p. Zgorzelskim, i jedynym ich skutkiem była zawsze tylko coraz większa analogia, jaką znajdowała między sobą a „Lucrezią Floriani“ i całym szeregiem innych bohaterek tego rodzaju. Podczas gdy tamte wszakże zmyślone kobiety albo były upiększonemi okazami bardzo powszedniego rodzaju kobiety lekkomyślnej, albo też, jeżeli w istocie kiedy zdawało im się, że czują w sercu to, co im autor włożył w usta, to żyły w otoczeniu pobłażliwem lub zdecydowały się zerwać ze światem i nie zważać na jego surowe sądy — pani Helena natomiast, z jednej strony zbyt długo wmawiała w siebie ekscentryczną miłość ku Alfredowi, by się jej wyrzec mogła, z drugiej strony zaś zbyt wiele przywiązywała wagi do opinii świata, by poszła za popędem skłonności choćby najsilniejszej. Tak więc Alfred nietylko nie przestawał być dla niej „przedmiotem