p. Alfred upewniony, że przypuszczenia p. Heleny były mylnemi, zbliżył się do lady, ażeby zapłacić za konsomacyę, i zapłacił w istocie za dwie wódki, cztery łuty salami i pól butelki porteru, poczem pożegnał p. Pomyślnickiego skinieniem głowy i odszedł. Gdyby był został jeszcze chwilę, byłby słyszał, jak p. Pomyślnicki przystąpiwszy do lady, płacił za bułki zjedzone przy śniadaniu, i za całą butelkę porteru, i jak następnie, oglądnąwszy się i spostrzegłszy zniknięcie p. Zgorzelskiego, nader patetycznie wygłosił pewien przydomek, używany z upodobaniem na Rusi i na Litwie, przydomek zaczynający się na d, a kończący się na ń.
— D...ń! — zawołał p. Pomyślnicki. — Nie płaci nawet bułek, i winien mi jeszcze za stęple! O, chciał mię ciągnąć za język, ale ne zdurysz aptykara szajdwaserom! — Tymczasem p. Alfred nietylko nie słyszał tej apostrofy, wygłoszonej in usum subiektów w handlu korzennym, ale owszem był pewny, iż nietylko odurzył p. Pomyślnickiego swoją uprzejmością, lecz także uraczył go jak najhojniej. Dzięki tej okoliczności, treść testamentu P. Zameckiego pozostała tajemnicą dla p. Alfreda i dla p. Heleny, a nadto, oboje uwierzyli w całą wersyę p. Pomyślnickiego tem łatwiej, gdy ściśle biorąc, nie miał powodu tajenia lub przeistaczania prawdy.
Pani Helena słuchała w głębokiem milczeniu opowiadań p. Alfreda. Gdy skończył, zapytała go tylko, jak prędko, w jakiej formie i w jaki sposób skarga wekslowa, podana w mieście, może dostać się do Rymiszowa. p. Zgorzelski był nader biegłym w sprawach tego rodzaju i wyświecił jej wszechstronnie naturę interesów prawnych, wytoczonych w sądzie handlowo-wekslowym.
— Czy przywiozłeś mi to, o com cię prosiła? — zapytała nagle.
— Przywiozłem.
— Pokaż!
— Zostawiłem to w tłómoczku, pojmujesz, że nie mogłem wieść tego przy sobie...
Strona:Jan Lam - Idealisci.djvu/258
Ta strona została skorygowana.