Strona:Jan Lam - Idealisci.djvu/261

Ta strona została skorygowana.

chasz! Wszak wiem, że Ojcu Świętemu powodzi się wcale dobrze, ale mama wierzy w to, że on jest w niewoli i że nie ma kawałka chleba, a ja jej tego nie wyperswaduję... mama wierzy w to najzupełniej!
— Nie wątpiłem nigdy, że mama jest osobą dobrej wiary; już samo dobre serce nie pozwoliłoby jej nic udawać.
— To... chyba ja jestem osobą złej wiary, twojem zdaniem?
— Cóż znowu, Helenko! Zkąd ci przyszło do głowy robić takie porównanie? Gdybyś, wiedząc doskonale, że np. papież rzymski opływa w dostatkach, i że interesa religii nie są bynajmniej zagrożone w skutek tego, iż odjęto mu władzę świecką, pomimo to, dla jakichś ubocznych względów udawała, że wierzysz w szczerość lamentów Stodolskiego lub Kriechewitza na uciemiężenie głowy Kościoła, to działałabyś w złej wierze. Ponieważ zaś nie udajesz tego, więc nie pojmuję, jak możesz przypuszczać, że ci kto przypisuje złą wiarę!
— Nie mam żadnych ubocznych względów, i nie potrzebuję nic udawać, najmniej zaś udawać sympatyi dla świeckiej władzy papieża. Ale mówiłam ci nieraz, że wszystkie wasze rozumowania nie wystarczają wcale do zapełnienia próżni, jaką czuję w sercu, ilekroć próbuję wyrugować ztamtąd pierwszą, dziecinną moją wiarę. Słuchałam was nieraz z upodobaniem, gdyście powoli ale z gruntu obalali cały ten mój gmach cudowny; dawałam się wam przekonywać, posuwałam się dalej od was w śmiałych hypotezach... wszak pamiętasz, że sam raz musiałeś mi dowodzić istnienia Boga?
— Pamiętam.
— Otóż powiadam ci, że wam dobrze jest może z waszym, jakże to nazywacie?... racyonalizmem. Ale mnie on nie wystarcza, a co mi się wpoiło w duszę za młodu, to wraca teraz z podwójną siłą. Może to słabość, zabobon, może to nazwiesz udawaniem, złą wiarą, ale powiadam ci, że chociaż umiem położyć na karb Stodolskiego lub Kriechewitza pewne ekstrawagancye religijne, to jednak i we