Strona:Jan Lam - Idealisci.djvu/266

Ta strona została skorygowana.

nika i z jej rozmów z p. Zgorzelskim — Tadeusz mimo woli swojej przygnębiał ją oddawna. Wypowiadało ono całą ową wyższość jego moralną, o której daremnie kusiła się wmówić w siebie, że była urojoną, ba, z pewnego idealnego niby punktu widzenia, trywialną.

Mieszkańcy Rymiszowa zapewniają, że tej nocy w dwóch niezbyt od siebie odległych oknach zamku widzieć można było światło aż do wschodu słońca, a gdy już słońce było wysoko, jeszcze o jedno z tych dwóch okien odbijał się blask lampy. Kto dłużej czuwał, p. Tadeusz, czy pani Helena, tego nie wiem, wiem tylko, że ile razy widzę pojedyncze okno oświetlone bardzo późno w nocy, mimo woli przychodzi mi na myśli, że w tym domu ktoś musi być chory, albo nieszczęśliwy.




ROZDZIAŁ XI.


„Kochane Siostry!
„I nie wiele, i bardzo wiele mam wam do napisania o pierwszym dniu mojego pobytu w Rymiszowie. Przedewszystkiem obawiam się przycinków wuja, który zawsze utrzymuje, że my umiemy spisywać całe arkusze o niczem, a nie potrafimy napisać i jednej ćwiartki o czemkolwiek. Wuj ma podobnoś słuszność, i dlatego postanowiłam sobie jak najmocniej wystrzegać się długiego pisania o niczem. Ależ, mój Boże, o czemże mam pisać? Jabym tak rada pomówić z wami — to byłoby co innego — ale ten nieznośny papier, któremu nie można nic powiedzieć na ucho, który zawsze wszystko wypapla, w tej chwili mrozi mię swojem białem, chłodnem wejrzeniem. A jaki naperfumowany! Prawdziwy elegant z modnego świata — pożyczyła mi go panna Wanda, przyjaciółka pani Zameckiej, która od lat wielu bawi w tym domu. Ta panna Wanda ma, jak spostrzegłam, wiele sympatyi dla p. Zgorzelskiego, którego znacie, i który przyjechał tutaj dzisiaj na chwilę przed