Strona:Jan Lam - Idealisci.djvu/298

Ta strona została skorygowana.

sam od siebie chciał odpędzić jakąś myśl logiczną, zrobił giest odpychający ręką i dodał:
— A więc, śmiej się pan z tego, panie Karolu, a przy najbliższej sposobności wytnij pan porządną reprymendę swojej pięknej siostrzenicy, i powiedz jej pan, że to się nie godzi.
— Czy pan skończyłeś?
— Skończyłem.
— No, to teraz ja będę mówił. Jestem bratem ciotecznym Heleny, od trzydziestu lat kolegą i przyjacielem Tadeusza. I Zgorzelskiego znam dawniej, a niestety i lepiej, niż pan go znasz. Odpowiedz mi pan na to pytanie: Jeżeli ja, jako brat Heleny, jako znający stosunki, o których nieprzyjemnie byłoby mi mówić w tej chwili, a których nie znasz, jeżeli tedy ja zaręczam panu słowem uczciwego człowieka, że podejrzenie wyrażone w tym liście nie jest pozbawione racyonalnej i nader prawdopodobnej podstawy, czy dasz mi pan wiarę?
— Z tą restrykcyą, że możesz pan być w błędzie.
— Mówiłem o słowie uczciwego człowieka. Uczciwy człowiek nie może być w błędzie, gdy twierdzi o swojej siostrze to, co ja twierdziłem w tej chwili, bo gdyby twierdził coś podobnego a mógł być w błędzie, nie byłby uczciwym, ale infamisem. Mam przekonanie, że Zamecka zdolną jest powziąć i wykonać zamiar, o który ją posądza Helenka, pod dwoma warunkami: musi mieć interes wtem, i musi być pewną bezkarności. Interes ma, to wiem. Co się tyczy bezkarności, spostrzegam dwa fakta, które dowodzą, że wzięła się bardzo zręcznie do rzeczy. Kazała Zgorzelskiemu ukraść sinek potasu w aptece, i wyprawiła pana z Korytnicy do miasta, chociaż Bogiem a prawdą, obecność pańska tutaj nie była niezbędnie potrzebną. Czy jest drugi lekarz w Korytnicy?
— Jest stary żyd, patron chirurgii.
— Czy ma prawo poświadczać urzędownie, że ktoś zszedł z świata naturalną śmiercią?
— Ma.