Strona:Jan Lam - Idealisci.djvu/331

Ta strona została skorygowana.

towarzyszyły okoliczności, niedające się wytłumaczyć niczem, jak chyba tylko bardzo poufałym stosunkiem między panią Heleną a panem Alfredem. Rozstali się bez ukłonu z jego strony. Mówiła, że spotkała go przypadkiem, wracającego z wizyty, co było nieprawdopodobnem, bo miał na sobie strój nieodpowiedni.
— Więc przypuszczasz pan, że podejrzenia moje... że to jednem słowem, co mówię... nie jest bez podstawy?
— Nie, to nie może być bez podstawy. Muszą być podstawy silne, tam, gdzie pani powzięłaś podejrzenie. Pojmuję przytem, że są rzeczy, których opowiedzieć i wytłumaczyć komu drugiemu nie można. Są to wrażenia, jakie sprawiają n. p. ruchy pewne, wyraz twarzy lub głosu.
— A jednak, gdybym była w błędzie? Pomyśl pan, jakaby to była okropna pomyłka!
— Zapewne!
— I co tu począć, powiedz pan, panie Wacławie!
— Mojem zdaniem, póki niema zupełnej pewności, nikt nie może się w to wdawać, z wyjątkiem takich osób, które są w stanie ocenić prawdopodobieństwo... domysłów pani. Nie widzę tu nikogo więcej, oprócz mego opiekuna, księdza, i pana Skryptowicza. Pan Skryptowicz już jest wtajemniczonym, i byłoby zbytecznem, bez naglącej potrzeby wtajemniczać kogo więcej, nawet mego opiekuna.
— Jakżeż możemy wiedzieć, czy niema naglącej potrzeby?
— Jak możemy wiedzieć, czy jest potrzeba w ogóle?
— A te słowa: jutro po obiedzie, które tak dziwnie zmięszały p. Zgorzelskiego?
— Jutro, to jest dzisiaj... Pan Skryptowicz, gdyby chciał, mógłby tu być jeszcze dzisiaj, nim podadzą obiad w zamku. Pociąg przychodzi do Korytnicy o drugiej, a wychodzi z miasta o dwunastej. Teraz jest dziewiąta, za godzinę p. Skryptowicz może otrzymać telegram, a za pięć godzin może być w Rymiszowie.
Tym to sposobem p. Karol otrzymał ów telegram, który go przeraził w chwili, gdy wyjeżdżał wraz z dr. Chimer-