Strona:Jan Lam - Idealisci.djvu/339

Ta strona została skorygowana.

ten odparł jego propozycyę z całej wysokości swojego uczonego stanowiska, Wacław chciał przekonywać go umiejętnie i zapytał, czy nie ma pod ręką siarkanu żelaza, ługu potażowego i kwasu chlorowodowego. Są to ingredyencye, zapomocą których każdy chemik zdoła skonstatować obecność sinku potasu w jakimkolwiek rozczynie. P. Feiles wypatrzył się na młodego człowieka ze zdziwieniem, i nazwał go waryatem. Wśród tej rozmowy pani Zamecka odzyskała była cudownym sposobem całą swoją przytomność i energię. Rozkazała przenieść ciało swojego męża do jego pokoju, i złożyć je tymczasowo na balzaku, poczem zamknęła drzwi od tego pokoju na klucz, który włożyła do kieszeni. Wacław nie mogąc dojść do końca z doktorem, chciał pomówić z Helenką i zastał ją słaniającą się z płaczem u drzwi, które zamknęła była pani Helena. Usiłował podnieść ją i uspokoić, ale oprócz łkania i urywanych słów, jak: Mój ojciec... zabili go, zabili! nie dawała mu innej odpowiedzi. W tej chwili pojawiła się pani Helena, w towarzystwie p. Alfreda, odprawiwszy p. Feilesa z zapewnieniem, że balsamowanie zwłok jemu będzie powierzone.
Przystąpiła do Helenki, pochwyciła ją silnie za ramię, podniosła i zawołała ostrym, dzikim głosem, odpychając ją od siebie:
Panna nie ma tu co robić! panna może wracać do domu!
Helenka oniemiała, patrząc w jej twarz, nad wszelki wyraz zmienioną. Machinalnie dała się wziąć za rękę Wacławowi, który odtrącając pogardliwie na bok p. Alfreda, stanął między nią a panią Zamecką.
— Zobaczymy, co będzie do zrobienia! — ozwał się groźnie. — Na razie, chodźmy, panno Heleno, chodźmy do mego ojca!
Pani Helena cofnęła się była przed jego stanowczym wzrokiem, ale gdy wyszedł z Helenką, rozśmiała się szyderczo.
— Cha cha, panicz zły, że wymknął mu się Rymiszów z przyległościami! Niech nas to nie obchodzi, Alfre-