Wspiął Roman konia i na wodzów skinął
Wodzowie pułki do boju sprawili,
Lecz nim się całkiem ruski szyk rozwinął
Już nań Lechici pędem uderzyli,
Już świętej pieśni odgłos się rozpłynął
I sroższy rozdźwięk zawrzał w jednej chwili:
Zwarły się pierwsze kopijników roty,
Szczęknęły miecze, i tarcze i groty.
Lachy z kusz celne miotają pociski
Lecz gęściej rażą ruskich łuków strzały.
Chrzęszczą pancerze i orężów błyski
Migocą ponad rząd hełmów wspaniały.
Roman z orszakiem na pagórek blizki
Wjechał i z tamtąd Lachów poczet mały
I hufce swoje przejrzał i wśród wrzawy
Tak wołał szydząc do Lacha Gozdawy:
„A gdzie twój książę, mazurski sotniku,
„Co cię tu wysłał z tą garstką motłochu;
„Czy bał się może ruskich rot okrzyku,
„Czy skwaru słońca, lub kurzu i prochu?
„Czy w Piotra mieczu, lub też w namiestniku
„Jego zaufał, w owym dumnym Włochu
„Co to odbiera i daje korony,
„Jak Bóg od wszystkich Łacinników czczony?
„Pójdźcie tu Lachy! nie w rzymskim kościele
„Święcony kord mój, a jednak ujrzycie
„Ile nim Rzymian wnet trupem pościelę:
„Pójdźcie, któremu zbyt obrzydło życie!“
Strona:Jan Lam - Zawichost.djvu/28
Ta strona została uwierzytelniona.
— 26 —