pcze nogami i tratuje wzgardą, wszystkich ograbionych, zbitych, zdemoralizowanych, przywiedzionych do szaleństwa, zbydlęconych; wtedy z nad brzegów Jordanu daje się słyszeć łagodny, pełen miłości głos: „pójdźcie do mnie wszyscy, którzy pracujecie i jesteście obciążeni, a ja was ochłodzę.“ Wszyscy odrzuceni i przygnieceni starą cywilizacją idą na głos mistrza poniżającego pysznych, wywyższającego pokornych, ogłaszającego równość i braterstwo. Żebracy, rybacy, niewolnicy, wyzwoleńcy, rzymscy grabarze, którzy w swych katakumbach nigdy nie widzieli słońca, nadzy wyrobnicy, najbardziej zabłocona czerń, wszyscy odrzuceni zbiegają się do reformatora i wodą chrztu zmywają piętno swego odrzucenia. Prostytutki były gorącemi prozelitkami ewangelji i gorliwemi wyznawczyniami czystego Jezusa okazującego im taką pobłażliwość i tak łagodnie przebaczającego im dawne grzechy.“[1].
Szalone i zatrważające orgie pogańskiego Rzymu minęły bezpowrotnie: szlachetniejsze cele nakreślono ludzkości i wznioślejsze ogłoszono zasady; lecz czy w rzeczywistości świat się o wiele poprawił? Historja odpowiada przecząco. Świat zmienił tylko formę, łecz nie porzucił wystepku. Tym smutniej jeszcze, gdy się zwróci uwagę na surowe zasady jakie miały rządzić życiem i na cynizm z jakim je gwałcono.
[...] Monarchowie[2] Byzancyum chcieli zupełnie znieść prostytucję. Konstantyn, Teodozyusz, Valentynian Młodszy zakazali zupełnie domów publicznych i skazywali na kary pieniężne właścicieli dających schronienie prostytucji i urzędników zaniedbują-