Strona:Jan Maurycy Kamiński - O prostytucji.djvu/70

Ta strona została przepisana.

nek i innych zakładów dobroczynnych. To dowodzi, że i po za zakładem potrzeba nad niemi rozciągnąć opiekę i że wreszcie sam kierunek i sposób wychowania, nie był może właściwy. Nie uwłaczam bynajmniej świętemu i wielkiemu wpływowi religji, ale czy w danych okolicznościach, moralność tylko na religji oparta wystarczy? — Dziewczęta w zakładach dobroczynnych mają z rana pacierz z dość długą modlitwą, w południe pacierz lub czytanie rzeczy pobożnych, — wieczór modlitwy i pacierz: prócz tego msze, koronki, różańce i ciągłe nauki na temat prawie wyłącznie religijny. Pominę, iż u niektórych modlitwa formułkowa, regularna, podług dzwonka, wyradza pewne zobojętnienie, a czasem i wstręt, przyznaję że u większości wyrabia się exaltacja religijna, lecz jaki jej wpływ za furtą instytutu? Przy spotkaniu się z dość płytką nawet doktryną, a nasłucha się ich od ludzi, których w pokorze swojej (o pokorze mówiono jej nie mało), uważa za wyższych, których przewagę umysłową dostrzega, — przy spotkaniu się, mówię, z taką doktryną, runie odrazu cały system religijno-moralny wypielęgnowany w murach zakładu; a choć nawyknienie niepozwala jej rzucić form, z któremi wzrosła, choć klęka przed ołtarzem i mówi dawne pacierze, pod nogami jej usunął się już grunt moralny. W chwilach pokus, a zdrowa i ładna dziewczyna ma je w sobie i zewnątrz siebie, nie znajduje już nici przewodnej: „Oni mędrsi odemnie powiadają że P. Bóg się za to nie gniewa, że księża tak sobie tylko wymyślili, a może to i prawda?” Dziewczyna nie słuchała teologji i filozofji, — argumentu argumentem nie odeprze, praktycznych zaś wskazówek na drogę żywota nie dano jej w zakładzie. A zewnątrz niego, tu, na świecie, czy myślicie że jéj kto