Strona:Jan Rzewnicki - Moje przygody w Tatrach.djvu/206

Ta strona została przepisana.



11. KREW.
(5 — 12 Sierpnia 1924.)


Szczędziły góry mię dotąd, o niech im Bóg da zdrowie! Wprawdzie nie czepiam się „problemów”, bo mnie na nie nie stać; Mnich, Grań Kościelca, Niebieska Turnia, — niech tam, — ale nie ściany owe śmigłe, co taternikom pur sang sen z powiek spędzają, — nie! Dlategom się może uchował... Bo metodyczność w trudnych wyprawach potrzebna obok zuchwałości: ja darów tych nie posiadam. Piękna głównie szukam w Tatrach, oddechu wolnego! Pokonywanie materialnych trudności? Ha, — gdy się jaka nadarzy, uginam karku, ale szukać ich? nie! — niech robią to lepsi ode mnie!
A jednak — Jaśnie Wielmożny Przypadek i takich estetów rad się czepia, jak ja. Asekurowany nikt nie jest od głupstw, — a faktem jest, że głupstwa najczęściej są przyczyną katastrof. W nas samych jest ich źródło, nie w górach; góry złu nie winny...
Wielka narada wojenna u państwa Sędziuków miała ten wynik, że 5-go sierpnia postanowiono ruszyć — hen — w okolice nieba. Przepustki otrzymujemy na 14 dni, — bo czego ten Michał nie wy-