Biada jednak bożyszczu, jeżeli na te prośby i traktamenta pozostanie nieczułe! wówczas zrzucają go na ziemię i ćwiczą rózgami!
Na piersiach też noszą jakieś amulety i bożyszcza straszne o siedmiu głowach! Tyle o mitach i ludach tutejszych na stepach żyjących, a teraz w knieje leśne zajrzyjmy i zapoznajmy się z tutejszem polowaniem.
Na całej kuli ziemskiej niema chyba takich lasów jak lasy syberyjskie! Tutaj knieje leśne ciągną się setki mil! Tutaj od stworzenia świata jeszcze nikt się nie poważył zapuścić w te bory. Tutaj drzewo leży na drzewie i tak gnić musi, tu człowiek utonąłby w samych liściach! Tu zwierz dziki nawet się nie zapuszcza, ale trzyma się krawędzi lasu. W takie to lasy jadą tubylcy na polowanie, które właśnie chcę opisać.
Wyprawa ta składa się ze stu teleg w pojedynkę zaprzągniętych. Gdy już odbili od leśnej krawędzi na mil parę, wówczas około dziesięciu powstaje przy koniach i telegach a myśliwi idą i idą, idą dokąd się da.
Gdy już dalej iść nie można, gdy już w próchno i liście zapadają się po kolana, gdy drzewo leży na drzewie i wszelki tamuje przystęp, ścinają drzewa na równej linii i urządzają rodzaj gilotyny: zawieszają ucięte drzewo poziomo, i urządzają takie samotrzaski: pomiędzy drzewem a ziemią wyciągają szpagat, który za lada poruszeniem strąca drzewo poziomo zawieszone i przytłacza to, co się pod drzewem znajduje. Gdy tak samotrzaski na przestrzeni milowej urządzą, wówczas zachodzą ogromne koło, straszą i płoszą wszelką zwierzynę i naganiają do owej gilotyny, do owego samotrzasku. Zwierz lecąc, musi podłazić pod drzewo poziomo wiszące, musi zawadzić o szpagat, a wówczas drzewo spada i swem ciężarem go przywala. Z takiego