Jak nasza organizacya powstańcza była lichą, dowodzi fakt, który potem został przez nas sprawdzonym, że Moskale istotnie przez 14 dni oczekiwali przy Wiśle poza wałami ochronnymi naszego przybycia i że właśnie tejże nocy ustąpili i obsadzili stodoły poza wsią położone, bo woleli walczyć i strzelać ze stodół i z poza węgłów, niż w czystem polu się narażać.
Na zaklęcia tedy owego jegomościa i upewnienia, że w owych stodołach znajdują się tylko dwie roty Moskali, którzy ledwie dyszą ze strachu przed nami, dowódca nasz wydał rozkaz, aby owe dwie roty rozbić. Ruszyliśmy tedy pewni zwycięstwa i zaczęli atakować owe stodoły z Moskalami, aleć nie szło nam to tak łatwo, gdyż Moskale prażyli rotowym ogniem ze stodół, z za węgłów, a sami byli bezpieczni. Dowódca, chcąc Moskali czemprędzej wykurzyć wezwał na ochotnika do podpalenia stodół. I patrz! na ochotnika pobiegli na wyścigi i już nawet poczęli rzucać palące się głownie na stodoły — lecz wszyscy ci bohaterowie przepłacili życiem swą odwagę i wszyscy po bohatersku polegli! Tam to poległ bohaterski młodzieniec, hrabia Tarnowski, hrabia Lewartowski i wielu, wielu innych, których tu nie wyliczam.
Strona:Jan Siwiński - Katorżnik.djvu/14
Ta strona została uwierzytelniona.
Rozdział ii.
Rataje.