Kto statkiem parowym przyjedzie do Niżno-Nowogrodu i odjeżdża z portu ku miastu dorożką, to będzie jechał po ślimaczemu i w prawo i w lewo drogą łamaną dobre pół godziny, zanim wyśrubuje się na równinę. Kto zaś tę drogę będzie odbywał piechotą, ten będzie miał do przebycia trzy kondygnacye szerokich, kamiennych schodów, lecz zato będzie się delektował czarownymi widokami na tej drodze i daleką perspektywą owej imponującej i olbrzymiej rzeki Wołgi. W Niżno-Nowogrodzie pożegnaliśmy się już raz na zawsze z koleją żelazną i niejednemu już nie było danem, aby nią jechał więcej kiedykolwiek.
Z Niżno-Nowogrodu rząd rosyjski pod owe czasy przestępców politycznych wysyłał albo rzeką Wołgą w parostatkach, albo pocztą. Ponieważ wtedy Wołga zamarzła, przeto i my byliśmy wysłani aż do Tobolska w kibitkach pocztowych. Była to szalona i wściekła zarazem jazda! Jechaliśmy znów tym sposobem przez 22 dni i tyleż nocy! I znów szła naprzód sztafeta, ile na oznaczoną godzinę ma być kibitek w pogotowiu na poczcie; na której stacyi pocztowej ma być dostateczna ilość obiadów lub śniadań, aby módz ciągle bez wytchnienia, bez żadnego odpoczynku jechać i jechać, choćby na złamanie karku, choćby już nie ludzi lecz manekiny zawieźć, choćby trupy, a zawieźć tego dnia i o tej godzinie, jaka była w rozkazie. Zadanie było trudne dla tych, którzy takowe polecenie otrzymali; najpierw rzeki marzły, więc trudna była przeprawa, a powtóre, nielada przestrzeń mieliśmy do przebycia, bo z górą 2.000 wiorst! A cóż dopiero mówić o ewentualnych przeszkodach, postawionych przez wyższą siłę? Lecz Moskal na to nie zważa; w moskiewskim słowniku nie znajdują się takie wyrazy jak: nie umiem, nie potrafię, lub nie wiem. Moskal pamięta tylko na jedno magiczne słowo. Byt’ posiemu i basta! więcej go
Strona:Jan Siwiński - Katorżnik.djvu/41
Ta strona została uwierzytelniona.