rokości! Wreszcie, jak każda rzecz się kończy, tak i ta przeprawa się skończyła bez żadnego wypadku na razie; później dopiero dwóch towarzyszy z przeziębienia zachorowało i umarło w Tobolsku, gdzie też leżą pochowani: jeden niejaki Niedźwiecki, a drugiego nazwiska nie pamiętam.
Po tej strasznej przeprawie przez Wołgę, przyjechaliśmy do miasta Kazania, do owej sławnej stolicy tatarskiej, w której po dziś dzień stoi ów sławny meczet tatarski z wieżycą obłoków sięgającą. Cały ów przesławny meczet, jest murowany z palonej, lub może polerowanej na czerwono cegły; to też dominuje on nad całem miastem i z daleka krwawą łuną błyska, a wieżyca jego wystrzeliła tak wysoko, że zawrotu głowy dostałbyś, gdybyś długo w nią się wpatrywał.
Kazań ma wygląd stepowego miasta, to też istotnie ponad Wołgą przeważnie Tatarzy i Ceremisy zamieszkują owe równiny stepowe.
Z Kazania tak jak i z każdej innej stacyi pocztowej, wyruszyliśmy natychmiast, rozgrzawszy się conieco herbatą, przez stacye: 21. Janezuzina, 22. Czuzylina, 23. Mateski, 24. Koroduwany, 25. Jangutowy, 26. miasto powiatowe Małmyż, gdzieśmy znów musieli się przeprawiać w podobny sposób jak na Wołdze przez rzekę Wiatkę. Rzeka Wiatka jest znacznie mniejsza od Wołgi i płynie stepową równiną, dlatego też gdy przyjdą roztopy, zwłaszcza wiosenną porą, to rozlewa na parę mll wokoło. Wówczas komunikacya wszelka ustaje i zdarza się nieraz, że i czternaście dni trzeba czekać na opadnięcie wód.
Po powrocie już do kraju, opowiadali mi towarzysze, z którymi w robotach katorżnych przebywałem, że gdy w r. 1869 na koszt rządowy, czyli etapnym porządkiem do kraju powracali, mieli na rzece Wiatce pocieszną, choć niebezpieczną przeprawę. Gdy przybyli
Strona:Jan Siwiński - Katorżnik.djvu/45
Ta strona została uwierzytelniona.