Dla narodu, który w dziejach swoich miał takie wspaniałe stulecie, jakim jest złoty wiek, niewątpliwie i jezuityzm byłby tylko epizodem, z którego społeczeństwo musiałoby się prędko otrząsnąć, powracając do przerwanej tradycji wspaniałej kultury duchowej, ale, niestety, sytuację narodu pogorszyło ciężkie położenie porozbiorowe. Płonęły lasy, nie czas było żałować róż kultury i trzeba było walczyć o samoż istnienie, przeciw któremu sprzysięgły się złe moce. Wielka poezja polska, która powstała na grobie niepodległej Polski, musiała oddać się na usługi sprawy narodowej, a choć nie traciła z oczu horyzontów ogólnoludzkich, to jednak nie mogła być w całej pełni kontynuatorską, w rozległem znaczeniu słowa, tego, co stworzył wiek złoty. Stworzył zaś tak wiele, że dopiero dzisiaj, w warunkach dla narodu pomyślniejszych, przychodzi czas, abyśmy w całej pełni ocenili dorobek tego wieku. Twierdzimy, że wiek ten dał Polsce żywe zainteresowanie się sprawami religijnemi i że właśnie żywe, szczere uczucie religijne rozbudziło cały naród do tych wzlotów górnych, które z podziwem śledzimy z oddali wieków.
Aby twierdzenie nasze nie wyglądało na gołosłowne, możemy znowuż powołać się na zdanie uznanego znawcy dziejów literatury naszej, jakim jest profesor Ignacy Chrzanowski. W jego podręczniku przeznaczonym dla szkół, „Literatura Niepodległej Polski”, czytamy o wieku szesnastym: „Żywy ruch religijny, wywołany przez reformację, był obfitym pokarmem nietylko dla umysłów, ale i dla serc: pobudzając bowiem ludzi do zastanawiania się nad sprawami religji i moralności, do zgłębiania nauki Jezusa Chrystusa, budził w ich duszach uczucia szlachetne; to też pełna podniosłych uczuć jest literatura, pełna miłości Boga i człowieka, nawskroś przesiąknięta zasadami moralności chrześcijańskiej. Najpiękniejsze pisma XVI wieku: „O naprawie Rzeczypospolitej” Modrzewskiego, „Treny” i „Psalmy” Kochanowskiego, „Kazania Sejmowe” Skargi — należą razem do najpodnioślejszych utworów w całej naszej literaturze. Najznakomitsi pisarze są jednocześnie najszlachetniejszymi nauczycielami swego narodu, bo sami ducha chrześcijańskiego pełni, pragną przelać go w serca czytelników, pragną prowadzić swój naród drogą cnoty, drogą moralności chrześcijańskiej. A oprócz moralności ogólnej, oprócz miłości Boga i człowieka, uczą go moralności patrjotycznej i miłości ojczyzny. Ogół szlachty, rozkochany w złotej wolności, zapominał o obowiązku względem ojczyzny: literatura przypomina mu o nim; uciskał chłopów: ona stawała w ich obronie; unikał rzemiosła wojennego, woląc siedzieć spokojnie na wsi: ona przestrzegała, że bez wyćwiczonego żołnierza państwo potężnem być nie może; uwierzył w zasadę: „Polska nierządem stoi”, ona uczyła, że zasada to głupia i niegodziwa. Słowem, duch obywatelski, mądry i szlachetny patrjotyzm znamionuje literaturę XVI wieku, jest jedną z najwybitniejszych i najpiękniejszych jej cech.”
Strona:Jan Stogarski - Czego uczy nas przeszłość?.djvu/12
Ta strona została uwierzytelniona.
12