Strona:Jan Stogarski - Czego uczy nas przeszłość?.djvu/16

Ta strona została uwierzytelniona.
16

i religijności wogóle, to wskazujemy na lud nasz, osobliwie wiejski, jako na żywioł najbardziej jakoby pobożny i religijny. I cóż czyni ten lud? Czy zdaje sobie sprawę z tego, że dla pomyślności ogółu powinien ponosić pewne ofiary? Czy lud ten zastanawia się nad istotą przykazań Chrystusowych? Czy kocha braci i gotów jest ponieść dla nich jakąkolwiek ofiarę? Tego nie dostrzegamy, ale widzimy natomiast wielką jego chciwość, bezustanne podnoszenie cen za produkty potrzebne mieszkańcom miast, co znowu tych mieszkańców miast zmusza do domagania się coraz wyższych płac i co w rezultacie doprowadza do coraz większego obniżenia wartości marki polskiej ze wszystkiemi konsekwencjami tego zjawiska. Takiego postępowania chłopa polskiego, rzekomo najbardziej religijnego, chrześcijańskiem nazwać nie można. Lud nasz naprawdę wie bardzo niewiele o Chrystusie i jego nauce, natomiast żyją śród niego różne przeżytki zabobonów z czasów pogańskich, niektóre pod postacią obrządków chrześcijańskich. Można powiedzieć bez przesady, że lud nasz jest bardzo powierzchownym pod względem religijnym i nie zastanawia się nad sprawami życia, pozostawiając troskę o nie osobom powołanym do tego z urzędu.
Nie lepiej przedstawia się sprawa życia religijnego w naszej inteligencji. Ta jest niemniej powierzchowną. Religję traktuje jako sumę obrządków okolicznościowych i czysto konwencjonalnych, z których już dawno uleciał duch, co je niegdyś ożywiał. Do kościoła chodzą naogół tylko kobiety i to nietyle z wewnętrznej potrzeby ile z przyzwyczajenia i dla dawania przykładu ludowi, który religijnie coraz bardziej obojętnieje. Ludzie z wyższem wykształceniem spoglądają na religję niby na jakiś przeżytek, z którym liczą się tylko zewnętrznie. Z różnych względów tają się ludzie ze swemi przekonaniami religijnemi, ale jeśli zdobywają się na szczerość w kole zaufanych przyjaciół, to powiadają całkiem otwarcie, że religję uważają nietylko za niepotrzebną, ale wprost za szkodliwą. Oczywiście, zachodzi tu duże nieporozumienie, bo bardzo często bierze się za religję to, co jest tylko zwykłym klerykalizmem, ale nigdy nie jest religją.
W takich warunkach religja nie może wykonać u nas oświecającego posłannictwa i naogół biorąc, niebardzo nawet wiemy, co to jest religja i czego chce od człowieka a czego może człowiek oczekiwać od niej. Dla tych podstawowych nieporozumień i niezrozumień tak trudno jest osiągnąć u nas cośkolwiek przez usiłowanie rozbudzenia życia religijnego, takiego, jakie ożywia wielkie narody anglo-saskie, czyniąc z nich najpotężniejsze społeczeństwa w świecie współczesnym. Niejeden z naszych myślicieli współczesnych, jak naprzykład Wincenty Lutosławski, wskazuje przygodnie na fakt, że Anglja zawdzięcza