Pytanie powyższe nie nastręcza osobliwej trudności. Jeśli chodzi bowiem o zbieżność rozwoju kulturalnego i potęgi państwa polskiego, to zbieżność taka zachodzi w czasach minionych raz jeden tylko, mianowicie w wieku szesnastym, słusznie nazwanym złotym wiekiem kultury polskiej. Nie brak wprawdzie historyków, którzy dla nazwy „wiek złoty” mają poważne zastrzeżenia i gotowi są dowodzić, że nazwa ta nie jest usprawiedliwioną. Historycy ci wywodzić są skłonni wszystkie późniejsze nieszczęścia, jakie zwaliły się na Polskę, z tego właśnie wieku, w którym władza monarchiczna w Polsce utraciła resztę blasku a szlachta uzyskała szczyt swoich swobód, tak fatalnie później nadużytych ze szkodą dla państwa i narodu. Ganią także ówczesną politykę polską, która pozwoliła urość Austrji, spotężnieć Moskwie, narodzić się Prusom i która nie przeciwstawiła się ostro Turcji. Do zarzutów tych dodają, że polityka wieku złotego rozluźniła stosunki z Rzymem, osłabiła kościół rzymski w Polsce a jednocześnie nie potrafiła zapewnić ostatecznego zwycięstwa Reformacji. Historycy wspomniani, spoglądają na ówczesną Europę i żałują, że w Polsce szesnastego wieku nie przygotowywało się okrzepnięcie absolutyzmu, jak w innych krajach Europy, i wszystkie nieszczęścia gotowi są przypisać wielkim swobodom obywatelskim, jakie naród szlachecki potrafił sobie wywalczyć.
Zarzuty takie są zbyt jednostronne, aby trudno było je odeprzeć. Polska szesnastego wieku szła w przyszłość własną zgoła innemi drogami, niż inne państwa i narody. Te swobody obywatelskie, które zyskała na całe stulecia przed innemi państwami i narodami, mogły wszak stać się wielkiem błogosławieństwem dla kraju i narodu i uczynić z Polski nietylko przedmurze chrześcijaństwa i kultury zachodniej, ale także przedmurze wolności obywatelskiej, dla której gdzieindziej i znacznie później wytoczono morze krwi i sprowadzono na całe kraje niesłychane cierpienia. Polska nie była, jak inne kraje, własnością jakiegoś