Strona:Jan Stogarski - Czego uczy nas przeszłość?.djvu/5

Ta strona została uwierzytelniona.
5

uwagę: „Widoczna tu walka dwóch polityk: księża chcieli sojuszu z Zygmuntem i wojny na wytępienie husytyzmu, który się już i w Polsce szerzyć zaczął; Witold chciał posłów czeskich używać na postrach a może i przystać na ich żądanie.” Ostatecznie ofiarowana Witoldowi korona czeska została odrzucona jedynie dlatego, że przyjęcie jej przez Jagiellonów nie było na rękę polityce rzymskiej, a księża byliby woleli połączyć się z niemieckim dynastą do wojny z innowiercami, niż rozszerzyć panowanie dynastji polskiej na kraj, który przeciwstawił się Rzymowi. Podobnie stało się później, gdy Batory gromił Moskwę. Chytra obietnica cara Iwana, że przyjmie katolicyzm, wystarczyła Rzymowi, aby skłonił wierną sobie Polskę do poświęcenia mu swoich interesów. Jezuici dowiedli wówczas, że Polska dobra jest dla Rzymu jako narzędzie jego polityki, ale nic ponadto. Papież Grzegorz XIII kazał sobie poprostu ofiarować owoce zwycięstwa polskiego miecza, a jezuita Possewin, wysłany do Batorego, jak wiadomo cel swój, a zarazem cel Iwana, w zupełności osiągnął. Chytry car Iwan zyskał na czasie, zadrwił sobie z Rzymu, który nic ostatecznie nie zyskał dzięki temu, że zażądał od Polski tak wielkiej ofiary, jakiej nie byłby ośmielił się zażądać od żadnego innego narodu.
Jasnem więc staje się, że Polska mogła była prowadzić politykę własnego interesu tylko w zupełnej niezależności od Rzymu. Wprawdzie Polska szesnastego stulecia zerwała z Rzymem, ale zasada wolności polskiej nie dopuściła do ograniczania katolicyzmu w Polsce. Było to o tyle zgubnem dla polskiego ruchu reformacyjnego, że katolicyzm, tolerowany przez sprotestantyzowaną Polskę, ani na chwilę nie przestał być nietolerancyjnym i ostatecznie, okrzepłszy w Europie zachodniej, zabrał się do stłumienia wspaniałego ruchu kulturalnego w samejże Polsce, kosztem ogłupienia szlachty przy pomocy szkoły jezuickiej, która stała się narzędziem krzewienia niebywałej w Polsce ciemnoty. Zarzut więc niektórych historyków, że stulecie szesnaste rozluźniło stosunki z Rzymem, jest jakiemś fatalnem nieporozumieniem czy niezrozumieniem, że Rzym był tylko ciężką kulą u nóg Polski i że Polska wtedy stała najwyżej pod każdym względem, gdy właśnie stosunki jej z Rzymem były najluźniejsze. Ubolewanie ich, że Polska niedość ostro walczyła z Turcją, także nie jest poprzedzone odpowiedzią na pytanie jak dalece walka taka leżała w interesie Polski. Późniejsza Odsiecz Wiednia pod Sobieskim była może czynem pięknym pod względem wojskowym, ale stanowczo nie była czynem politycznym, ocalała bowiem tę samą potęgę, która przyczyniła się później do powalenia Polski.
Wbrew więc wszelkim zastrzeżeniom niektórych historyków, stulecie szesnaste nie przestanie uchodzić za szczyt rozwoju kulturalnego Polski dawnych wieków. Uchodzi zaś za takie nietylko w oczach Polaków, lecz i obcy znawcy dziejów Polski