ciakami były sympatje i dąsy — tworzyły się jakieś naiwne bliższe sercowe stosunki. Nie miłość, ale jej podświadome przeczucia. Jeżeli miłość, to chyba taka bez cienia zmysłów, jakaś istotnie dziecięca — uczucie przedwiośnia życia. I chociaż tego wyraźnie się nie mówiło, wiedzieliśmy między sobą, kto jest czyim rycerzem... Nasz Janek dowodził grami i zabawami — wymyślał coraz nowe, aż się spostrzegliśmy, że czyni to dla kogoś, że i on już znalazł panią swojego serca. Była nią koleżanka siostry, panna Marja Ochrymowiczówna — córka naczelnika poczty, — Muszka — Musia, jak ją w domu nazywano. Najładniejsza z pomiędzy rówieśniczek. Ale tak poważna — o wejrzeniu tak smutnem, że wśród zabaw baliśmy do niej się zbliżyć. Po latach spotkali się oboje w życiu. Poślubił ją Janek — ale rychło go odumarła. Tak więc tu w Brodach zabiło jego serce pierwszą miłością.
Pierwsze początki rysunków wyniósł Janek z gimnazjum brodzkiego. Gimnazjum to t. zw. realne gimnazjum — z niemieckim językiem wykładowym, miało w planie obok nauki języków żywych i starożytnych także rysunki geometryczne oraz wolnoręczne — jako przedmiot obowiązkowy od 1 klasy. Uczył rysunków prof. J Schittawanz, a iście niemiecką pedanterję w rysunkach wykreślnych, stosował również i do prac wolnoręcznych. Rysowaliśmy tedy bryły i ormamenta z gipsów, a ponadto głowy z wzorów litografowanych, ołówkami. Każda najdrobniejsza kreseczka wzoru musiała być w kopji niewolniczo naśladowana. Podnoszę to dlatego, bo gdy Janek później we Lwowie dostał się na lekcje rysunków prof. Godlewskiego, był zachwycony liberalnemi zasadami, które ten sędziwy a doświadczony pedagog w nauce rysunków stosował. Nie da się jednak zaprzeczyć, że nauka rysunków w Brodach wpływała bardzo korzystnie na wykształcenie estetyczne uczniów i dlatego mali chłopcy, jakimi byliśmy wówczas, interesowaliśmy się wszystkiem, co tylko mogło nosić nazwę obrazka lub ilustracji. Janek pochłaniał ilustracje w „Ueber Land und Meer“ i w polskiej „Strzesze“ umieszczane, a gdy się pojawiły pierwsze ilustracje Gilberta do dzieł Szekspira, kupował skwapliwie za oszczędzone grosze pojedyncze zeszyty tego niemieckiego wydawnictwa. Nawiasem powiedziawszy, czytaliśmy prywatnie ogromną ilość dzieł literackich — przeważnie w edycjach niemieckich — i pod tym
Strona:Jan Styka.djvu/11
Ta strona została uwierzytelniona.