musiałem się przenieść do Lwowa — a więc od tego czasu, widując się ciągle we Lwowie, korespondencję naszą utrzymywaliśmy tylko w czasie feryj.
Jakie pyszne są te pierwsze listy chłopięce, w których Janek opisuje swoje wrażenia po przyjeździe do Lwowa odniesione, swoich nowych profesorów i kolegów; w których donosi o losach tych kolegów, którzy z Brodów przeszli do szkół realnych we Lwowie. A jak chętnie wraca do tego środowiska koleżeńskiego, rysując w listach z pamięci rozmaite głowy znakomitości szkolnych! A te dziecinne prośby o marki pocztowe do albumu, który ciągle rozszerza — i uciecha z tych, które od nas dostał a dotąd nie miał — i prośby o stare monety — wszystko świadczy o tej czystej duszy, która jeszcze nie przestała być dziecięcą.
Oddaje ten stan nieskażonej duszy chłopięcej chociażby ten jeden ustęp z listu przysłanego mi na urodziny w r. 1872: „Mowa nie ma słów na to, ażeby mogła miłość moją ku Tobie wyrazić. Wiem, że i Ty ku mnie gorącą miłością płoniesz, zatem dwa nasze serca łączą się w jedno — a niemasz mocy, któraby ten węzeł miłości rozwiązać mogła...“
Pierwotnym i szczerym triumfem brzmi list z lipca 1873 — pisany na moje doniesienie, że przybędę w jesieni do szkoły do Lwowa. „Okropnie się cieszę gdy sobie pomyślę, że znowu razem siedzieć będziemy“. Stało się inaczej. Śp. ojciec mój zapisał mnie do gimnazjum polskiego w gmachu O. O. Bernardynów — ale że i nasze gimnazja mieściły się niezbyt od siebie daleko a także mieszkanie rodziny Janka (przy ulicy Piekarskiej) leżało ledwo o sto kroków od mieszkania mojej ciotki, widywaliśmy się niemal codziennie.
Mieliśmy innych profesorów, inny system nauki, ale pocieszało nas to, co wówczas dla nas obu było najważniejsze: że nauki rysunków, jako przedmiotu nadobowiązkowego, udzielał w obu gimnazjach ten sam kochany staruszek Godlewski — jak gołąbek siwy i dobry jak gołąbek. Janek znał go już od 2 lat, więc opowiadał mi wiele o swoim kochanym profesorze — ile skorzystać można z jego uwag, rysując z modelów i nie tylko kopiując niewolniczo wzory rysunkowe. Jakże się cieszyliśmy, że do cieniowania możemy używać wiszerków — które pozwalały tak łatwo a miękko się wypowiadać. Wspominam o tych szczegółach, bo one objaśniają wiele, jak pod
Strona:Jan Styka.djvu/13
Ta strona została uwierzytelniona.