Stosownie do planu nauki, zaczął Janek od rysowania antyków — z gipsów, a pierwszym jego profesorem był zatwardziały klasyk Griepenkerl.
Nie mógł się z nim zawsze zgodzić Janek, który obok klasycznych kompozycyj marzył o obrazach polskich i tematach potrjotycznych. Zaraz w pierwszym liście z Wiednia pisanym, prosi mnie o skopjowanie w Ossolineum tablic Matejki strojów polskich ostatniego wieku, których we Wiedniu odnaleźć nie mógł — a tego ciągle potrzebuje, „bom Polak i to tworzący z ojczystych dziejów i obyczajów“.
Już w r. 1878, gdy młody adept sztuki pojechał na święta Wielkanocne do Lwowa, by pochwalić się przed ojcem wspaniałem świadectwem prof. Griepenkerla, ojciec po 7-dniowej chorobie zmarł! — Nie ugiął się Janek pod tym ciężkim ciosem i powrócił do Wiednia.
Wiedeń miał wówczas silną kolonję polską i polskie uniwersyteckie „Ognisko“. Tam Janek spotykał się nie tylko z kolegami-polakami, ale także z posłami do Rady państwa i z gośćmi z kraju. Tam poznał bliżej Wojciecha hr. Dzieduszyckiego z Jezupola, który Janka wysoko cenił i z którym potem przez całe życie przyjacielskie utrzymywał stosunki. W „Ognisku“ debiutował Janek po raz pierwszy jako poeta i deklamator, witając uwielbianego przez się Kornela Ujejskiego własnym wierszem. Ujejski przemówił wówczas do Polonji potężnym wierszem: „Nie krew wam płynie w żyłach — lecz żelazo“ — Zetknął się również z Danielem Pentherem, kolegą Grottgera, Młodnickiego i Maszkowskiego. Ale z całej Polonji zżył się Janek najbliżej z malarzem wówczas już zapowiadającym się jako znakomitość, Franciszkiem Krudowskim, nieco starszym od Janka. Był on już wówczas w „Majsterszuli“, gdy Janek przybył do Wiednia, ale tak się od razu zrozumieli i tak pokochali, że stanowili nieodłączoną parę przyjaciół. Razem malowali, razem się wiktowali w kuchni ludowej — bo tylko na tyle wystarczały fundusze — wieczorami razem czytywali, muzykowali i filozofowali. Krudowski, znany twórca cudownego „powrotu z Golgoty“ — natura wysoce uduchowiona, komponował fugi i oratorja — a Janek pisał wiersze i „listy do Musi“.
Janek (którego przepiękny portret Krudowski wymalował) mając takiego genjalnego artystę za towarzysza pracy i studjów,
Strona:Jan Styka.djvu/17
Ta strona została uwierzytelniona.