szlachetniał sam duchowo coraz bardziej, unikając wszelkich niskich zabaw a oddając się bez reszty służbie dla sztuki. Toteż mógł być istotnie dumny z uznania wymagających niemieckich pedantów-nauczycieli. Otrzymywał stypendja. Szybko przechodził od antyku do studjów z natury i do Majsterszuli. Był kolejno u prof. Griepenkerla, prof. Müllera a następnie prof. Wurzingera i po dwu latach pobytu na akademji, otrzymał złoty medal za klasyczną kompozycję „Odyseusz polujący na dzika“ We Wiedniu wykonał też następujące utwory: „Pod krzyżem w pochodzie na Sybir“, „Zgon na pobojowisku“, „Pożegnanie z Matką Boską“ — ponadto w tym czasie malował „Portret siostry“ i dwa portrety Musi, — którą w czasie feryj odwiedzał jako narzeczony w Samborze.
Pobyt na wiedeńskiej Akademji sztuk pięknych dał Styce niewątpliwie gruntowne podstawy — a studja w galerjach wiedeńskich t. j. w Belwedrze i galerji Liechtensteina — odbywane razem z Krudowskim, nauczyły go odnosić się do dzieł starych mistrzów z respektem im należnym. Nie bez wpływu na pewne późniejsze dzieła Styki, pozostało też obcowanie z modnym wówczas i głośnym malarzem Hansem Makartem. („uczta na stawach Agryppy“ „bachanalia“ w Quo vadis).
W r. 1880 Styka zmuszony wstąpić jako jednoroczny ochotnik do szeregów armji, pendzla nie wypuszcza z ręki.
Kiedy Krudowski jako stypendysta Akademji dostał się do Rzymu, zaczął i Janek marzyć o wyjeździe do wiecznego miasta i w r. 1881 zdobywszy nagrodę rzymską, która go uwolniła od dalszej służby wojskowej, podążył w ślady Krudowskiego. Mieszkali znów razem w „Palazzo Venezia“, który był własnością rządu austrjackiego — i razem, w chwilach wolnych od pracy przy sztaludze, zwiedzali zbiory watykańskie, ruiny starego Rzymu, kościoły i galerje.
Styka zaraz po przybyciu do Rzymu rozpoczął obraz „Lilli Wenedy“ prowadzącej ślepego ojca Derwida przez pobojowisko. Kochał Słowackiego, kochał Lillę i kochał w Derwidzie podobieństwo do Edypa Sofoklesa — więc czuł się szczęśliwym w swej pracowni rzymskiej malując swą „Lillę“.
W Rzymie poznał Styka sławnego już wówczas malarza Henryka Siemiradzkiego. Wśród licznych spacerów poza bramami miasta, podziwiając piękno Kampanji, wymieniali między sobą rozmaite zapatrywania o rzeczach sztuki, a rozmowy te
Strona:Jan Styka.djvu/18
Ta strona została uwierzytelniona.