mistrzostwem z Sienkiewiczem. Mistrz pędzla wiedzę tę posuwa tak daleko, że jemu to może przyznać należy pierwszeństwo choćby ze względu na to, że pendzel musi dokładniej oddawać przedmioty, które beletrystyka określić może w sposób mniej wyraźny“.
Dotarła sława Styki snać i do Wiednia, skoro austrjacki minister Hartel zaproponował Styce objęcie profesury w Akademji sztuk pięknych we Wiedniu. Styka grzecznie, ale stanowczo wymówił się tem, że ze względu na synów musi pozostać w Paryżu. Okazało się później, że miał rację, bo i syn Adam po ukończeniu studjów szkolnych (1908) zapragnął zostać malarzem i zasłynął już wkrótce (1912) jako orjentalista swemi bajecznie słonecznemi kompozycjami. (Jako oficer armji gen. Hallera brał udział w oswobodzeniu Małopolski w r. 1919)
Rok 1904 był dla Styki rokiem zmartwień. Zachęcony przez nieuczciwych agentów, Styka wysłał na wystawę światową do St. Louis kilkadziesiąt obrazów i podążył za nimi w towarzystwie syna Tadeusza. Po ciężkich przejściach Styka zdołał zaledwie część swoich dzieł odebrać. Na domiar złego wybuchł pożar w budynku, gdzie obrazy było złożone gotowe do drogi powrotnej i Styka poniósł znaczne szkody. Jedynym momentem radosnym dla Styki było zetknięcie z Polonją w Chicago i poznanie polskich pułków im. Kościuszki i Puławskiego.
Po powrocie z Ameryki rzucił się Styka z zapałem do nowych prac do „Salonu“. Z tego czasu pochodzi obraz Hetman Zamoyski pod Pskowem i portret hr. Jana Zamoyskiego. Pierwsza wystawa prac ojca i syna Tadeusza u George Petita 1906 powiodła się znakomicie. Wówczas to nabył Styka grunt pod willę w Garches i postawił willę z pracownią.
Corocznie wystawiane w „Salonie“ prace ugruntowały sławę Styki nie tylko w Paryżu, ale na całym świecie. Mógł więc bez przesady napisać krytyk „Tagblattu“, dr. Antoni Lindner, że Styka na francuskiej obczyźnie stał się potęgą (eine Macht), sławnym człowiekiem (ein berühmter Mann).
Nadszedł rok 1909. Głośno było w całej Polsce o przygotowaniach do obchodu pięciowiekowej rocznicy grunwaldzkiej, przypadającej w r. 1910. Sokolstwo polskie gotowało się do olbrzymiego zlotu w Krakowie. Styka namalował sokoli afisz zlotowy, najpiękniejszy jaki kiedykolwiek powstał w Polsce:
Strona:Jan Styka.djvu/35
Ta strona została uwierzytelniona.