wielkiego artysty zdobywają się jego koledzy na taką wspaniałomyślność... My Polacy powinniśmy dumni być z tego, że odrodzona Polska na tegorocznym salonie jest reprezentowana przez artystę tej miary co Jan Styka — gdyż jest to wydarzenie niebywałe w dziejach dotychczasowych salonu paryskiego, ażeby ktoś z cudzoziemców otrzymał osobną salę dla swych obrazów“.
Już w roku poprzednim 1922 pojawił się był tom I. luksusowego i istotnie wspaniałego wydania Odysseji Homera z ilustracjawi Jana Styki — w nakładzie „Société générale d’imprimerie et d’edition“ — w tłumaczeniu francuskiem Eugenjusza Baresta.
Wobec tego i wobec imponującej wystawy w Salonie, pojawiły się bardzo liczne i bardzo pochlebne oceny dzieła.
Zacytuję tylko kilka wycinków z recenzji najgłośniejszych znawców i krytyków sztuki: „Pięćdziesiąt obrazów ilustrujących nieśmiertelne dzieło Homera, są z niem tak zharmonizowane, że mojem zdaniem niepodobna obecnie oddzielić imienia Homera od imienia Jana Styki“, pisze krytyk dwutygodnika „Revue du vrai et du beau“[1].
„Trzeba je zobaczyć w Salonie, gdzie są wystawione; te wszystkie sceny fantastyczne pełne tajemniczości i piękna, rozwijają się pieśń za pieśnią — a pod pendzlem malarza dusza poety drga jak struna arfy... Przez ogień natchnienia i szlachetność uczucia Jan Styka okazuje się spadkobiercą wielkich tradycyj mistrzów Odrodzenia“ — pisze Simon Arbellot[2].
Krytyk sztuki Clément Morro poświęca Styce również gorące słowa uznania[3]:
„Jan Styka, którego imię i dzieła posiadają dzisiaj sławę światową, wystawia u artystów francuskich pięćdziesiątkilka obrazów, które stanowią ilustrację najbardziej godną uwagi z pomiędzy wszystkich, jakie dotąd były tworzone do Odysseji Homera“.
„Profesor Karol Richet wystosował do J. Styki list, który pochodząc od znakomitego znawcy sztuki, jakim jest