dek, pierwszym był miłośnikiem i wielbicielem Jezusowego Serca, skoro opisując Ostatnią Wieczerzę, nie o kim innym, ale o sobie samym te ważne położył słowa: „Był jeden z uczniów Jego, siedzący na łonie Jezusowem, którego miłował Jezus. On tedy położywszy się na piersiach Jezusowych, rzekł Mu: Panie kto jest?“[1].
Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że z tej to miłości Serca Jezusowego zaczerpnął Jan św. owę głęboką znajomość bóstwa Chrystusowego i ów zarazem polot myśli, odróżniający go znacznie od sposobu pisania innych Ewangelistów, jak to już św. Augustyn trafnie był zauważył[2], a za nim złotousty Piotr Skarga powtórzył, mówiąc: „O wiecznym z Ojca rodzaju Pana naszego, wielkim i dziwnym, nie śmieli pisać inni trzej Ewangeliści: Mateusz, Marek i Łukasz św. Sam ten i Jan, wysoko latający orzeł, tego się ważył w tej dzisiejszej Ewangelii, którą od tego począł: „Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, a Bogiem było Słowo“[3].
Na Sercu Jezusowem znalazł objawienie tej definicyi Boga: Bóg jest miłością. Na Sercu Jezusowem nauczył się wielkiej