do tego był przeznaczonym, ażeby podzielał z nią wspaniałe posłannictwo boże. Powodem tego oporu nie była bynajmniej nieroztropna i porywcza gorliwość Błogosławionej w spełnianiu powierzonej sobie od Boga missyi; przeciwnie było to dla niej nie małą przykrością, że tak nadzwyczajne posłannictwo P. Bóg jej porucza. To też tylko przy nadarzającej się sposobności odzywała się przed swemi siostrami zakonnemi o tem nabożeństwie, stanowczo twierdząc, iż ono do nabycia prawdziwej doskonałości jest wyśmienitym środkiem. Może w klasztorze w Paray-le-Monial nie kwitnęła karność i gorliwość pierwotna? I to nie. Klasztor w Paray-le-Monial cieszył się powszechnym szacunkiem u obcych i u zakonnic; nie nazywano go inaczej, tylko „ukochanym Paray“ albo „taborem przełożonych“ dla kwitnącej tamże wzajemnej miłości i ochoczego posłuszeństwa.
Nie była też powodem owego oporu pogarda i lekceważenie cnót i pobożności naszej Błogosławionej. Wysoko bowiem ceniono jej cnoty — nazywano ją świętą — ubiegano się o cząsteczkę z jej welonu, niby o kosztowną relikwię. Co więcej, powierzano jej najważniejsze urzędy zakonne: dozorczyni pensyonarek, mistrzyni
Strona:Jan Sygański - Historya Nabożeństwa do Najśw. Serca Jezusowego.djvu/28
Ta strona została przepisana.