wszystkiem dobra i majątki duchowne pod szczególniejszą opiekę i kontrolę cesarskiego rządu. Na pierwszem miejscu naturalnie paść musiały ofiarą nabożeństwa do Najśw. Serca Jezusowego. Duchem reformatorskim owiany Józef II nazywał je „niedorzecznem i fantastycznem nabożeństwem“[1]; z tego powodu poznosił on jednym zamachem pióra wszystkie bractwa Serca Jez. w swem rozległem państwie. Gotowi na jego rozkazy urzędnicy zostali upoważnieni do wyrzucania z kościołów wszelkich wizerunków Serca Jezusowego a w razie niemożebności, do przekształcenia ich na inne, jak to n. p. miało miejsce w kościele pojezuickim w Insbruku 1791 roku[2]. Profesorom akademickim polecono z góry, ażeby rozkrzewianiu czci Serca Jez. energiczny stawiali opór. Kapłani ubiegający się o stopień doktorski osobną musieli składać przysięgę, że w Nabożeń-
- ↑ Sam nawet biograf Józefa II oburza się na to: „Von der Andacht gegen das Herz Jesu, o Gott! da lärmt er, dass es ganz abscheulich ist.
- ↑ Nie z pierwszym to zresztą w historyi naszego nabożeństwa spotykamy się tego rodzaju faktem. W r. 1774 powyrzucano w Rzymie z kościołów obrazy Serca Jez., mimowoli zapewne i wiedzy Klemensa XIV, w ostatniej pod ten czas już będącego chorobie. (X. Płochocki T. J. Kazania o nabożeństwie do N. Serca Jez. str. 185).