Strona:Jan Sygański - Historya Nowego Sącza.djvu/164

Ta strona została przepisana.

trzykroć się zwracał i siekł go i deptał nogami. Gospodyni woła: „Dla Boga! dosyć ma, jużeście zabili — wy zbójce!“
Czeladź skoczyła ku niej, lecz uciekła do izby i zawarła się w izdebce. Porwali jej parę chust — lecz ustąpili na odgłos dzwonka. Zygmunt Gądek, kramarz stary, stojąc na parkanie, przyglądał się zajściu; a widząc padającego Raszkowicza, skoczył po księdza, który przybiegł co tchu z Najśw. Sakramentem — lecz zastał już trupa!
Pachołek Krzeszów, biało ubrany, ciągle uwijał się konno, strzelając w dachy, a nie wiedząc, o co właściwie chodzi, przybiegł i niewiast gromadki, stojącej przed bramą, pyta, co się dzieje? — „Zbójco!... zabiłeś człowieka i pytasz się?“... Chciał ją ciąć, lecz odskoczyła; strzelił za nią. Niewiasty jęły krzyczeć: „gwałtu!“ Wywoływały na Aryanów i cieszyły się, że Krzesz także co oberwał. Słysząc to pachołek, skoczył w zaułki, obaczył trupa i jeszcze go rąbnął, wołając: „A zaciąłeś mego pana!“
O tych wszystkich wybrykach Krzeszów świadczyło i zeznawało kolejno przed urzędem radzieckim 11 świadków, a między nimi Stanisław Wójtowicz, rajca, Jerzy Kieszkowski i Wojciech Tymowski, ławnicy[1].
W mieście powstał rozruch wielki, zadzwoniono na ratuszu, mieszczanie zbrojni zgromadzili się, otoczyli dom i uwięzili obydwóch Krzeszów. Zmrok zapadł, gdy ich prowadzili do grodu, gdzie zawarci do wieży.
Miasto, ujmując się za przedmieszczaninem swym, wytoczyło sprawę o zabójstwo Raszkowicza i przestrzelanie obrazu. Zwłoki i obraz, wystawione na widok publiczny, rozjątrzały ludność katolicką. Ubolewano nad zabitym, oglądając rany straszne, modlono się za duszę jego wyzionioną niespodziewanie i bez zaopatrzenia św. Sakramentami. Gdyby nie przeszłość jego wielce naganna, byłby lud w nim wielbił męczennika, poległego za wiarę, lecz wobec nagannej niedawno przeszłości jego, trudno było poległego Raszkowicza ozdobić wieńcem męczeństwa. Przed obrazem zato modlono się bezustannie, nabożnie całując miejsce przestrzelone i prosząc Boga, aby nie karał miasta za grzech tak ciężki, popełniony przez Aryany!

Uwięzionym Krzeszom dawało miasto na strawne 12 gr. dziennie na obydwóch; kosztowało to przez 11 tygodni i 2 dni złp. 33 gr. 6[2]. Jeden z nich, Abraham, upatrzywszy chwilę, wymknął się

  1. Actum in praetorio sandec. fer. VI. postridie festi s. Franc. confes. die 5. octobr. A. D. 1640. Acta Consul. T. 53. p. 484.
  2. Distributa extraord. mense octobri, novembri, decembri an. 1640 et sequ. f. 29—36.